To jeden z najczęściej popełnianych błędów – alarmują lekarze. Rodzice uważają, że dbają w ten sposób o bezpieczeństwo dzieci, a jest zupełnie odwrotnie.
Dbamy o wszystko, a o tym zapominamy
Plac zabaw jest miejscem przyjaznym i bezpiecznym, jeśli przestrzegamy podstawowych zasad. Uczymy dzieci, by nie przebiegały obok huśtawek, ze względu na ryzyko uderzenia, przestrzegamy, by nie wspinały się zbyt wysoko na pajączki, bo jest ryzyko, że spadną. Nie pozwalamy wchodzić "pod prąd" na zjeżdżalnię, bo mogą się przewrócić i potłuc. Dbamy o każdy aspekt, byle chronić dziecko.
I paradoksalnie sami narażamy najmłodsze dzieci na poważne problemy. Dlaczego? Pediatrzy i chirurdzy apelują – nie zjeżdżajcie z dziećmi na zjeżdżalni. Okazuje się, że jest to często przyczyną złamań, zwichnięć i poważnych stłuczeń.
No bo jest za małe!
Rodzice boją się samodzielnie puścić na zjeżdżalnię małe dziecko. Mówimy tu o maluchach ok. 1-2 lat. Wydaje im się, że nie poradzą sobie, bo jest zbyt wysoko, dziecko może się zachwiać, przechylić poza boki zjeżdżalni, spaść – ogółem zrobić sobie ogromną krzywdę. No ale co zrobić, jak dziecko jednak chce zjechać? Rodzic postanawia spełnić jego marzenie, więc sadza sobie dziecko pomiędzy nogi i wspólnie zjeżdżają. Niestety, jak się okazuje, jest to bardzo niebezpieczne dla dziecka, bo jego nóżka często dostaje się w ten sposób pod nogę rodzica i pod wpływem zmiany położenia (rodzic nadal zjeżdża), zostaje skręcona. Czasem jest to tylko bolesne skręcenie, niestety czasem dochodzi nawet do złamania.
Tak właśnie było w przypadku ojca, który poruszony sytuacją postanowił podzielić się historią z innymi rodzicami.
Inni rodzice potwierdzają
Wyznanie tego ojca wywołało spory odzew, gdyż okazało się, że nie jest to odosobniony przypadek. Wielu rodziców przyznało, że do urazów także dochodziło, gdy przesuwali dzieci po ślizgu, stojąc obok zjeżdżalni, bo nóżki dzieci podwijały się pod spód (albo dzieci nie utrzymywały nóg wyprostowanych, albo ze względy na gumowane obuwie).
W Winthrop Univeristy Hospital lekarze zauważyli, że prawie 14% złamań u dzieci dotyczy wypadków właśnie na zjeżdżalni. Warto się więc zastanowić, czy nie robicie podobnie? Rozwiązaniem na pewno będzie sadzanie dzieci na kolanach, ale tylko wtedy, gdy mamy złączone nogi. Wtedy mamy pewność, że jesteśmy dla dziecka bezpiecznym podłożem, a przytrzymanie w pasie zabezpieczy malucha przed wypadnięciem.
Byłem z synem na placu zabaw, wiem, jaką frajdę sprawia mu zjeżdżanie, więc postanowiłem się z nim przejechać. Posadziłem go między swoimi kolanami, myślałem na początku, żeby posadzić na kolanach, ale uznałem, że będzie za wysoko, bo boki zjeżdżalni były dość niskie. Nie przewidziałem jednego, że gumowana podeszwa tenisówek mojego dziecka stanie się przyczyną złamania nogi.
Gdy zaczęliśmy zjeżdżać, jedna z jego nóżek podwinęła się zahamowana gumową podeszwą, a ja tego nie zauważyłem. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że jego noga wsunęła się pod moją, ale było już za późno. Ważę prawie 90 kilo, więc drobna nóżka nie miała szans w starciu z wagą dorosłego człowieka. Efekt – złamanie nogi i gips na 4 tygodnie. Ostrzegam więc, NIGDY nie róbcie tak na placu zabaw. Zrobicie dziecku krzywdę jak ja.