Ważne słowa, które mogą pomóc mamom tak wiele zrozumieć.
Ważne słowa, które mogą pomóc mamom tak wiele zrozumieć. Zrzut z ekranu/Facebook/Constance Hall
REKLAMA
Kto tak nigdy nie pomyślał?
Dzieci mnie denerwują, jestem już nimi zmęczona, mam dosyć ich krzyków, kiedy w końcu pójdą spać? - tysiące zdań, po których wypowiedzeniu czujemy się źle. Mamy wyrzuty sumienia, bo choć kochamy dzieci i są naszym największym skarbem, to czasem naprawdę potrafią nam zajść za skórę. Jęczenie, marudzenie, wymaganie od nas 24-godzinnej czujności, ciągłe sprzątanie i podawanie, karmienie i nieustanna troska. Która mama nie zna tego codziennego i trudnego rytmu dnia?
Czasem zdarza nam się podnieść głos, czasem rzucić łyżką o stół. Złość wynikająca ze zmęczenia, przepracowania nie jest skierowana do dzieci, ale i tak mamy poczucie, że nie sprawdzamy się w roli matki, że nie mamy wystarczająco dużo cierpliwości, zrozumienia, wyciszenia. Czujemy się złymi matkami, bo wydaje nam się, że nie jesteśmy tymi kobietami z pięknych filmów i plakatów obrazujących idealną rodzinę. Tylko co to znaczy dziś idealna rodzina?
"Czuję się jak oszustka"
Constance Hall to znana blogerka, która ma łatwość w wytykaniu sobie publicznie błędów. To właśnie pod jednym z wpisów na jej fanpejdżu, pojawiły się słowa, na które tak wiele mam czekało.
"Nie jestem dobrą matką. Czuję się jak oszustka. Dzieciaki doprowadzają mnie do szaleństwa, nie śpię po nocach, zastanawiając się dokąd zmierza".
Wiele kobiet mogłoby podpisać się pod tymi słowami. Dlatego tym bardziej powinny posłuchać, w jaki sposób słowa blogerki skomentował psycholog dziecięcy i terapeuta.

Dzieci płaczą, bo w ten sposób się z nami komunikują. Starsze dzieci krzyczą, narzekają, kłócą się. Mamy, zanim coś im odpowiedzą, szepczą pod nosem i są to częste najgorsze przekleństwa. Ale to wszystko jest lepsze od ciszy.

Chaos jest znakiem szczęśliwej rodziny. Dom pełen kłócących się dzieci i walczących nastolatków oraz rodziców zabierających głos w każdej walce jest dla mnie zdrowy. Najgorsze są te domy, w których są milczące dzieci, przestraszone i zagubione nastolatki niewracające na noc i rodzice, którzy nie komunikują się z dziećmi, bo nie potrafią. O takie rodziny trzeba się obawiać.

Poza tym dzieci nie doprowadzają rodziców do szału. Oni musieli już być szaleni, zanim się zdecydowali je mieć.

Trzeba rozróżnić krzyk, od pełnych emocji rozmów
Te słowa nie rozgrzeszają rodziców, którzy rozładowują swoją złość i frustrację na dzieciach. Krzyk nie jest tu dobrą formą komunikacji. Chodzi tu bardziej o uspokojenie tych mam, które czują, że czasem opieka nad dziećmi przerasta ich możliwości, co wynika najczęściej ze zmęczenia. Głośna rodzina, częsta wymieniająca myśli i poglądy, jest dowodem tego, że jesteśmy blisko naszych dzieci i nasza relacja jest żywa. Cisza wcale nie oznacza idealnej rodziny. Przestańcie myśleć o sobie: "zła matka"!
źródło: Redbook.mag