
Dzieci mnie denerwują, jestem już nimi zmęczona, mam dosyć ich krzyków, kiedy w końcu pójdą spać? - tysiące zdań, po których wypowiedzeniu czujemy się źle. Mamy wyrzuty sumienia, bo choć kochamy dzieci i są naszym największym skarbem, to czasem naprawdę potrafią nam zajść za skórę. Jęczenie, marudzenie, wymaganie od nas 24-godzinnej czujności, ciągłe sprzątanie i podawanie, karmienie i nieustanna troska. Która mama nie zna tego codziennego i trudnego rytmu dnia?
Może cię zainteresować także: „Ona nie umie zajmować się dzieckiem”, „Zobacz, jak ona je ubrała!”, „Ja nie zrobiłabym tego dziecku”… Znacie to?
Constance Hall to znana blogerka, która ma łatwość w wytykaniu sobie publicznie błędów. To właśnie pod jednym z wpisów na jej fanpejdżu, pojawiły się słowa, na które tak wiele mam czekało.
Dzieci płaczą, bo w ten sposób się z nami komunikują. Starsze dzieci krzyczą, narzekają, kłócą się. Mamy, zanim coś im odpowiedzą, szepczą pod nosem i są to częste najgorsze przekleństwa. Ale to wszystko jest lepsze od ciszy.
Chaos jest znakiem szczęśliwej rodziny. Dom pełen kłócących się dzieci i walczących nastolatków oraz rodziców zabierających głos w każdej walce jest dla mnie zdrowy. Najgorsze są te domy, w których są milczące dzieci, przestraszone i zagubione nastolatki niewracające na noc i rodzice, którzy nie komunikują się z dziećmi, bo nie potrafią. O takie rodziny trzeba się obawiać.
Poza tym dzieci nie doprowadzają rodziców do szału. Oni musieli już być szaleni, zanim się zdecydowali je mieć.
Te słowa nie rozgrzeszają rodziców, którzy rozładowują swoją złość i frustrację na dzieciach. Krzyk nie jest tu dobrą formą komunikacji. Chodzi tu bardziej o uspokojenie tych mam, które czują, że czasem opieka nad dziećmi przerasta ich możliwości, co wynika najczęściej ze zmęczenia. Głośna rodzina, częsta wymieniająca myśli i poglądy, jest dowodem tego, że jesteśmy blisko naszych dzieci i nasza relacja jest żywa. Cisza wcale nie oznacza idealnej rodziny. Przestańcie myśleć o sobie: "zła matka"!
Może cię zainteresować także: Przestałam wykonywać te wszystkie rzeczy, które zazwyczaj robię dla rodziny i (o dziwo) świat się nie skończył