
"Widziałaś swój film porno?" - koledzy z liceum osaczyli koleżankę. Jak głupia plotka może zniszczyć życie, wie każdy, kto choć raz stał się ofiarą.
Większość z nas miała do czynienia z plotką. Byliśmy jej odbiorcami, przekazywaliśmy ją dalej, bo grunt, to być dobrze zorientowanym. Czasem też stawaliśmy po drugiej stronie barykady, jako ofiary pomówień. Wiemy, jak jest to trudne przeżycie, gdy fala "hejtu" na nasz temat wylewa się ze wszystkich stron, a większości wystarczą strzępki niesprawdzonych informacji, by wydać opinię, osądzić i ukarać. Idziemy ślepo za tłumem, bo jak wszyscy to i my. Cieszymy się, że to nie o nas, że sprawa nas nie dotyczy.
Może cię zainteresować także: "Mamo, chcę umieć odmawiać innym, radzić sobie, gdy ktoś mi dokucza". Psycholog o roli Treningu Umiejętności Społecznych
Tej licealistce z Płocka udało się wyjaśnić sprawę, choć jak sama twierdzi były momenty kryzysu. - Do tej pory myślałam, że takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Pomówienia, rozprzestrzeniające się jak wirus obrzydliwe wideo rzekomo z moim udziałem, wytykanie palcami, wyzwiska — opowiadała dziennikarzom Martyna Albrechczyńska, 18-letnia licealistka.Na zorganizowanej konferencji, młoda dziewczyna opowiedziała dziennikarzom, jak plotka może w krótkim czasie zniszczyć życie.
Wiedziałam, że to nie ja jestem na tym filmie. Początkowo myślałam, że sobie z tym poradzę, że takie okropne rzeczy się zdarzają, ale jeśli będę to ignorować, wszystko minie. Od początku wspierali mnie rodzice.
W pewnym momencie wydawało mi się, że widzieli go wszyscy. Nie mogłam wyjść na spacer, na zakupy, do restauracji. Wszędzie ścigały mnie rozbawione spojrzenia, wyzwiska. Ludzie pokazywali, wytykali mnie pacami. Wciąż słyszałam okrzyki: „Widziałaś już swoje porno?”
Może cię zainteresować także: "Wredne dziewczyny" to nie tylko problem nastolatków. Przedszkolak też może być ofiarą przemocy rówieśniczej
Dla młodej dziewczyny, zaszczutej przez nie tylko rówieśników, ale i osoby dorosłe, pozbawionej przyjaciół, którzy odsuwali się od niej z dnia na dzień, był to wyjątkowo trudny czas. Na szczęście przytomnością umysłu wykazał się ojciec Martyny, który postanowił zgłosić się o pomoc do detektywa Rutkowskiego, prowadzącego już wcześniej podobne sprawy, jednak zazwyczaj, po samobójczej śmierci osaczonych nastolatków. To on pomógł dziewczynie nagłośnić sprawę, publicznie zdementować, jakoby licealistka brała udział w jakimkolwiek filmie pornograficznym i odnaleźć autora sfingowanego nagrania. W tej sprawie zostało złożone zawiadomienie, co potwierdził rzecznik płockiej policji, Krzysztof Piasek. Sprawa będzie ścigana z oskarżenia prywatnego.
Zasmucające w tej całej historii są dwie sprawy. Pierwsza to taka, że młoda osoba nie zwróciła się o pomoc do dyrekcji ani ze starej szkoły, ani nowej. Nie poszła z problemem do wychowawców, którzy powinni w takich chwilach być autorytetem dla dziecka. Tu okazali ogromne wsparcie rodzice, z którymi Martyna, jak deklaruje, ma doskonałe relacje. Co by jednak stało się, gdyby ich zabrakło, gdyby młoda dziewczyna nie czuła, że ma oparcie w najbliższych? Czy wówczas jak powiedziała w czasie konferencji, nie przetrwałaby tego hejtu.
Może cię zainteresować także: Płacz, niechęć, izolacja. Co robić, gdy nasze dziecko zostanie odrzucone przez rówieśników
