Czego dzieci szukają w takich grach i jak to możliwe, że gra internetowa prowadzi do samobójstwa? Na pytania dotyczące gry "Niebieski wieloryb" odpowiada Katarzyna Kucewicz, psycholog z Ośrodka Psychoterapii i Coachingu INNER GARDEN.
Wczoraj informowaliśmy o tym, że gra "Niebieski wieloryb" dotarła do Polski (Szczecin: 3 dzieci okaleczyło się grając w "Niebieskiego wieloryba"). Prokuratura, Wiceminister Oświaty apelują - rozmawiajmy z dziećmi. Tylko, jak to zrobić, żeby nie wystraszyć, ale też nie wzbudzić u dziecka ciekawości? Zapytaliśmy o to psycholog.
Jak przeprowadzić z dzieckiem taką rozmowę? Czy podać nazwę gry?
Jeśli mamy do czynienia z dzieckiem w wieku wczesnoszkolnym wówczas nie musimy od razu straszyć grą, a raczej skupić się na tym by dziecko nie przesiadywało w internecie długo, na stronach, któych nie znamy. Im bardziej interesujemy się dzieckiem, tym mniej wciąga je świat wirtualny- może to truizm, ale z przerażeniem patrzę na to, że rodzice często dają dziecku tablet, żeby mieć spokój po pracy. Jeśli chodzi o nastolatków, tutaj jednak optowałabym za porozmawianiem wprost- bo nastolatki raczej doskonale wiedzą co to jest "blue whale challange". I warto rzeczowo i konkretnie o tym porozmawiać, nie straszyć i nie pouczać, ale raczej wyjaśnić, że takie gry tworzone są po to, by wywołać szum, rozgłos, a w gruncie rzeczy owe wyzwania są po prostu bezsensowne. Ja bym zachęcała do rozmowy z dzieckiem, żeby poznać też jego opinie, co myśli o tej grze i jaki ma do niej stosunek- w ten sposób zobaczymy czy dziecko może być podatne na "niebieskiego wieloryba".
Jakie dzieci będą podatne na wpływ takiej gry?
Przede wszystkim dzieci z zaniżona samoocena, zakompleksione, bullyingowane i osamotnione. Dzieci, które czuja się outsiderami i nie mają wsparcia- one znajdą w grze sposób na zaistnienie w mediach społecznościowych, znajdą grupę podobnych outsiderów, poczują się wreszcie zrozumiane i poczują, że robią coś fajnego, innego, co wzbudza taki szał w mediach. Dlatego ja bym nie demonizowała tej gry- media piszą o niej tak, jakby była jedynym zagrożeniem w sieci. A internet roi się od przemocy i pornografii i także od stron podżegających do anoreksji, brania narkotyków, samobójstwa.
Wracając do pytania- dzieci, które czuja, że nie mają od bliskich ciepła i wsparcia niestety szukają go w sieci. Dlatego — błagam, zwracajmy uwagę, troszczymy się, pokazujmy, że dziecko nas obchodzi, że jesteśmy wsparciem nawet, jak krnąbrny nastolatek kręci nosem, ma focha i jest nieznośny.
Dlaczego wiedząc, że kończy się ona samobójstwem, decydują się w nią grać?
Mniejsze dzieci nie zdają sobie sprawy z nieodwracalności pewnych zachowań. Że jak skoczą z dachu, to już nie będzie niczego, że jak się potną po wargach, to będzie blizna może i na całe życie. Starsze dzieciaki traktują "niebieskiego wieloryba" jako okazje do popisania się pokazania "zobacz, jaki jestem odważny, fajny". Czemu ktoś chce to pokazać? Bo się taki nie czuje, bo czuje się gorszy, słabszy, prawdopodobnie odrzucony.
Czego dzieci szukają w takich grach?
Ta gra jest bardzo mroczna. Kiedy czytałam te 50 wyzwań, pomyślałam, że one mają w sobie ogromną depresyjność i że osoby, które wchodzą w to wyzwanie prawdopodobnie taką depresyjność mają w sobie. Osoba, która zachowuje się po kolei w taki sposób, jak jest tam nakazane, popada moim zdaniem w jeszcze głębszy stan beznadziei, smutku, obojętności i pustki (jest niedospana, zestresowana horrorami, okaleczona). Nastolatki w sieci szukają często rzeczy będących tabu, będących czymś zakazanym. W dobie instagrama- kontaktują się z całym światem za pomocą hasztagow — to może dawać poczucie wspólnoty, zwłaszcza jeśli w realu nie ma się przyjaciół ani kogoś bliskiego.
Jeśli my rodzice widzimy dziecko, rozmawiamy z nim, zagadujemy, dowcipkujemy, a nie tylko oczekujemy- to takie dziecko ma małe szanse na zarażenie się samobójczą grą.
Jak to możliwe, że gra internetowa może prowadzić do samobójstwa?
Mam wrażenie, że wykonywanie po kolei zadań może spowodować deprywację snu, zaburzenie rytmu dobowego. Takie zaburzenie natomiast może wywołać stan depresyjnosci, pewnego letargu, zmęczenia. I dlatego młody człowiek zaczyna doświadczać czuć różnego rodzaju znacznie intensywniej.
Ale ja bym nie panikowała z "niebieskim wielorybem", bo panika rodzi ciekawość i chęć próby. Raczej bym z nastolatkiem usiadła popatrzyła na ten challange i o tym porozmawiała. Może to dobra okazja, by pomówić ze sobą o uczuciach i nastrojach, o tym, co u naszego dziecka słychać? Wielu rodziców ogranicz pytania o szkole i stopnie a przecież nie oszukujmy się to tylko fragment życia naszego adolescenta i to zwykle ten znacznie mniej istotny dla niego niż grupa rówieśnicza czy pierwsza miłość.