
"Dorastałam w domu, w którym krzyk był formą komunikacji. Nie sądziłam, że będzie to miało wpływ na moje dzieci" – historia mamy.
Nie ma domów idealnych i nie mieszkają w nich idealne rodziny. Czasem pojawia się krzyk, przemoc, brak czasu, zbytni pośpiech… Nie można się tego wstydzić, tylko wstydem może być to, że nic z tym nie robimy. Powielanie błędów naszych rodziców jest łatwe do czasu, kiedy odkrywamy, że ich myślenie i postępowanie było złe i krzywdzące dla innych. Tak właśnie jest z krzykiem.
Tak jak ta mama. Posłuchajcie jej historii.
"Dorastałam w domu, w którym wszyscy krzyczeli. Nie wydawało mi się to nigdy dziwne, dopóki nie urodziły się moje dzieci. Pamiętam ten dzień, bo zdałam sobie sprawę, że ochrypłam, krzycząc na nie. Dlaczego krzyczałam? Bo byłam sfrustrowana, wymagająca i chciałam, by wszystko było po mojej myśli. Chciałam zapanować nad chaosem wokół mnie, chciałam, by moje dzieci zaczęły mnie słuchać, ale im głośniej krzyczałam, tym one bardziej zamykały się na moje prośby. Wtedy podnosiłam głos jeszcze bardziej i wpadałam w błędne koło.
Może cię zainteresować także: "Chciałabym na niego nie krzyczeć, ale nie umiem". Jak skończyć z podnoszeniem głosu na dziecko?