Latem, kiedy popularnym sposobem spędzania czasu z dziećmi jest zabawa w ogrodowym basenie czy wizyty nad jeziorem lub w aquaparku, lekarze alarmują o ryzyku utonięcia. Coraz częściej w kontekście bezpieczeństwa mówi się również o tzw. suchych utonięciach, które są rzadsze, więc wielu rodziców nie ma o nich pojęcia.
Do suchego lub wtórnego utonięcia rzekomo dochodzi w sytuacji, kiedy dziecko podczas kąpieli zachłyśnie się wodą, ale objawy zadławienia, czyli m.in. problemy z oddychaniem, pojawiają się dopiero po czasie. O tym zjawisku na swoim TikToku postanowiła opowiedzieć dr Meghan Martin, pediatra pracująca na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym szpitala dziecięcego w St. Petersburgu na Florydzie.
Martin, która w sieci znana jest pod nickiem beachgem10, na swoim koncie dzieli się różnymi ciekawostkami dotyczącymi bezpieczeństwa, zdrowia i rozwoju dzieci. W jednym z najnowszych filmów opowiada o suchych utonięciach. Lekarka zaczyna od tego, że sama nazwa "suchego utonięcia" czy "wtórnego utonięcia" jest błędna.
Wprost przyznaje, że to mit, który rozpromowano około 2017 roku w wiralowych nagraniach w mediach społecznościowych. Nie jest jednak tak, że zjawisko nie istnieje i nie jest groźne, jest tylko źle opisywane. Suche utonięcie nie jest bowiem medycznym terminem:
"Suche utonięcie nie jest prawdziwe. To mit, który rozpropagowały media w 2017 roku. Chodziło o 4-latka z Teksasu, który zmarł kilka dni po tym, jak bawił się w wodzie sięgającej mu dosłownie kolan. Nikt później nie prostował sytuacji, ale udowodniono, że maluch zmarł z powodu problemów kardiologicznych" – tłumaczy pediatra w nagraniu.
W dalszej części wideo lekarka tłumaczy, że zjawisko zwane suchym utonięciem to reakcja zachodząca w ciągu 4-6 godzin po zanurzeniu w wodzie, któremu towarzyszyło zachłyśnięcie. To tzw. zespół zanurzenia, który ma jednak natychmiastowe objawy takie jak: kaszel, odruch wymiotny, dławienie się, zmiana koloru skóry, trudności w oddychaniu, które mogą prowadzić do pobudzenia nerwu błędnego i zatrzymania czynności serca.
Pediatra wyjaśniła też, że jeśli dziecko umiera po dłuższym czasie od kontaktu z wodą, nie jest to utonięcie, a skutek zachłyśnięcia i uszkodzenia nerwów, do których dochodzi tylko w przypadku, gdy dróg oddechowych dostanie się duża ilość wody. Warto jednak pamiętać, że błędne określenie nie sprawia, że, będąc nad wodą z dzieckiem, możemy być mniej czujni.
Utonięcia same w sobie są bardzo częste, a zadławienia podczas kąpieli realne i bardzo poważne w skutkach. Jak widać na nagraniach w mediach społecznościowych, zwykle są bardzo szybkie i przerażająco ciche.
Pediatra zwraca uwagę na to, jakie objawy u dziecka powinny budzić czujność rodziców po kontakcie z wodą. Zespół zanurzenia może objawiać się:
Dzieci, które bawią się nad wodą i które nie doświadczyły dłuższego zanurzenia, utraty przytomności i konieczności wyciągania ich z wody nieprzytomnych, które się nie dławią i nie mają uporczywego kaszlu, nie są narażone na ryzyko tzw. suchego utonięcia. W ich płucach nie znajduje się zassana woda, która może prowadzić do śmierci.
Nie oznacza to, że możemy maluchowi pozwolić na zabawę w wodzie bez opieki osoby dorosłej, która nie spuszcza go z oczu. Czasami wystarczy dosłownie kilka sekund, by dziecko utopiło się podczas niewinnej sytuacji. Przykładem może 3-latek z Wietnamu, który utopił się, wpadając głową do wiaderka z wodą.
Źródło: mother.ly
Czytaj także: https://mamadu.pl/174689,utopienie-dziecka-w-basenie-ogrodowym-nagranie-przeraza-ale-podbija-siec