Za oknem prawdziwa wiosna, choć nadal mamy luty: świeci słońce, na termometrze 12 stopni, brak wiatru. Mimo tej aury rodzice obawiają się chorób i ubierają dzieci w zimowe ubrania, bo przecież nadal trwa kalendarzowa zima. Tymczasem pediatra apeluje, żeby podczas ubierania dziecka zwracać uwagę na jedną ważną rzecz.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mimo tego, że jest luty, temperatury za oknem są naprawdę wiosenne. Meteorolodzy zaznaczają, że odnotowuje się rekordy temperatur jak na tę porę roku, bo w ciągu najbliższego tygodnia można spodziewać się nawet 10-12 stopni, chociaż nadal mamy kalendarzową i astrologiczną zimę. W związku z tym, że ociepliło się dość szybko, wszyscy najchętniej zrzuciliby z siebie kurtki i czapki, wskoczyli w wiosenne, lżejsze ubrania.
Wszyscy, oprócz rodziców i opiekunów dzieci. Na placach zabaw, w parkach oraz w okolicach szkół i przedszkoli widać dzieci w grubych czapkach, kurtkach, rękawiczkach i śniegowcach. To nic, że na termometrze jest 10 stopni i śmiało można założyć dzianinową czapkę i cieńszą kurtkę. Rodzice wciąż mają w głowach nasze wielopokoleniowe przekonania, że dziecko zaraz przewieje i się rozchoruje. Nie pomagają też pytania o czapeczkę w parku, w sklepie, na osiedlu.
Głos w tej sprawie zabrała pediatra, która uczula rodziców, że mimo tego, że mamy luty, warto sięgnąć po bardziej wiosenne ubrania – szczególnie jeśli dziecko na dworze biega, jest aktywne fizycznie, bawi się w ruchu. Joanna Świdrowska-Jaros, współprowadząca konto EATy Moms, w jednym z najnowszych filmów mówi: "Luty, 12 stopni na termometrze, bezwietrznie, a ty zastanawiasz się jak ubrać swoje dziecko. Podpowiem ci: ubiór dopasuj do pogody, a nie do kartki z kalendarza".
A co, jeśli zmarznie?
Wielu rodziców ma w głowach przekonanie (albo słyszy to od mam, babć i innych najbliższych), że zdjęcie dziecku czapki zimą czy założenie mu cienkiej kurtki sprawi, że maluch się przeziębi albo złapie jakąś poważniejszą infekcję. Tymczasem pediatrzy od wielu lat apelują, żeby ubierać dzieci adekwatnie do pogody za oknem, bo przegrzewanie jest dla organizmu dużo gorsze niż zmarznięcie i tzw. przewianie.
Z powodu zbyt wielu warstw ubrań dziecko, które aktywnie spędza czas na świeżym powietrzu, poci się. Przez to jego układ odpornościowy gorzej działa i często nie potrafi odeprzeć bakterii i wirusów, z którymi maluch styka się na co dzień. Wielokrotnie pisaliśmy w naszym portalu o apelach lekarzy, a nawet nauczycieli i opiekunów w placówkach, które dotyczą rozsądnego ubierania dzieci.
Niestety w naszej mentalności wciąż pokutuje przekonanie, że bez czapki dziecko zaraz będzie miało zapalenie ucha, a "życzliwi" w parku wciąż będą pytali, dlaczego tak rozbieramy malucha, skoro nadal mamy zimę. Pamiętajcie, nie zwracajcie uwagi na takie komentarze, dużo ważniejsze jest rozsądne ubieranie dziecka (tylko noworodek musi mieć 1 dodatkową warstwę ubrań, niemowlaka i kilkulatka ubieramy tak samo jak dorosłego) i patrzenie na aktualną pogodę, a nie na kartkę w kalendarzu.