Czy po czesaniu włosów twoja szczotka wygląda, jakby była jakimś zwierzątkiem? Wyciągasz z niej garść włosów i zastanawiasz się, czy przypadkiem nie jest tego trochę za dużo? Jeśli martwi cię, czy włosy nie wypadają ci nadmiernie, przede wszystkim... policz je. Możesz się zdziwić.
Reklama.
Reklama.
Im dłuższe włosy, tym ich utrata jest bardziej spektakularna. Widać to na szczotce. Po rozczesaniu długich włosów może się okazać, że szczotka wygląda niczym małe zwierzątko. Spokojnie! Długi włos zajmuje dużo miejsca, więc to może być tylko złudzenie. Tak naprawdę, twój partner może tracić jeszcze więcej włosów niż ty, tylko po prostu ich nie widać, bo są krótkie.
Policz swoje włosy!
Gdy ty rano znajdujesz na poduszce 4 włosy, myślisz sobie: "Ojej, ale mi wypadają!". A to są tylko 4 włosy. Według specjalistów normą jest, że dziennie tracimy od 50 do 100 włosów. Jeśli więc niepokoi cię, czy przypadkiem tobie nie wypada ich więcej, zrób prosty test:
Umyj włosy, uczesz, wysusz, wymodeluj – zrób to, co zawsze
Od tej pory nie czesz już włosów aż do następnego mycia (możesz więc zrobić ten test w weekend, by nie czuć się niekomfortowo)
Gdy przyjdzie pora kolejnego mycia, zrób to, a następnie rozczesz dokładnie mokre włosy i wszystkie, które wyciągniesz z głowy i szczotki wrzuć do umywalki. Teraz je policz. Dobrze, by włosy były mokre, bo wtedy dużo łatwiej to zrobić. Wystarczy palcem przycisnąć dany włos do umywalki i przeciągnąć go na bok. Włosy łatwo się ślizgają, nie jest to trudne do wykonania.
Wystarczy, że odliczysz np. 30 włosów. Teraz zakręć je palcem w umywalce tak, by powstało gniazdko (kłębuszek) i przyjrzyj mu się. Oszacuj, ile takich gniazdek mogłabyś zrobić z reszty włosów, których oczywiście nie musisz już liczyć! Jeśli uważasz, że wyjdą ci jeszcze 4, to znaczy, że tracisz 5 × 30 = 150 włosów od mycia do mycia. Jeśli myjesz głowę co drugi dzień, to oznacza, że w ciągu dobry tracisz około 75 włosów, plus minus kilka tych, które wypadły ci na poduszkę czy ubranie. Czyli norma!
Czasem więcej, czasem mniej
Są takie okresy w życiu człowieka, kiedy wypada mu więcej włosów. Na przykład po urodzeniu dziecka. Podczas ciąży włosy wypadają w znacznie mniejszym stopniu w wyniku działania hormonów ciążowych, więc po porodzie tracimy ich po prostu więcej. Inną sytuacją, w której możemy tracić włosów więcej niż zwykle, jest stres lub jakiś szok, takie jak: śmierć bliskiej osoby, rozwód, poważna operacja. Może to trwać kilka miesięcy, a winą znowu są tu hormony.
Człowiek, tak jak wszystkie ssaki, zrzuca więcej włosów także jesienią – tak wpływa na nie, m.in., niedobór światła słonecznego, który w drugiej połowie roku jest z każdym dniem coraz bardziej odczuwalny. Brak słońca prowadzi do zmian w wydzielaniu melatoniny, co skutkuje szybszym przejściem włosów do fazy telogenowej (spoczynku). Jej konsekwencją jest wypadanie włosów. Oto jak wygląda cykl życiowy naszych włosów:
Fazy wzrostu włosów:
Faza anagenowa, czyli faza wzrostu – trwa od 3 do 6 lat. Na zdrowej skórze głowy ok. 80-85% włosów znajduje się w tej fazie.
Faza katagenowa, czyli przejściowa – trwa ok. 1–2 tygodnie. W tym czasie włos przestaje rosnąć i przygotowuje się do wypadnięcia. Jego koniec odrywa się od brodawki znajdującej się w mieszku włosowym i przesuwa bliżej powierzchni skóry. W tej fazie znajduje się mniej niż 1% włosów.
Faza telogenowa, czyli spoczynku – trwa od 2 do 4 miesięcy. Zrogowaciały, stary, włos tkwi w górnym odcinku mieszka włosowego, po czym zostaje wypchnięty przez nowy włos anagenowy (który zaczął dopiero rosnąć). W tej fazie znajduje się ok. 15% włosów.
Kiedy można się niepokoić?
Jeśli jednak twoje przeczucia cię nie myliły i rzeczywiście wypada ci więcej włosów, niż to się uważa za normę, warto przyjrzeć się bliżej temu problemowi. Włosy możemy tracić np. z powodu przyjmowania niektórych leków. Wiadomo, że wypadają podczas chemioterapii, ale także, gdy leczymy się np. na depresję. Leki przeciwdepresyjne mogą powodować niestety taki skutek uboczny.
Istnieją także choroby, jak łysienie plackowate, w których dochodzi do nadmiernej utraty włosów. Czasem skubiąc brwi lub włosy, np. na linii czoła, w wyniku stresu, same osłabiamy je, powodując wręcz, że mogą coraz słabiej odrastać. Niektóre fryzury, np. bardzo ciasne końskie ogony czy koki, mogą także uszkadzać włosy, powodując ich łamanie i wypadanie. Jeżeli niepokoi cię stan twoich włosów, warto skonsultować to z lekarzem.