Co jakiś czas w mediach pojawiają się wyznania gwiazd, które przyznają, że zmagają się z depresją lub ją przeszły. Zwykle pod takimi artykułami nie brakuje głosów, że depresja jest "modna", ale równie dużo jest historii ludzi, którzy sami cierpią z tego powodu. Według danych szacunkowych mówi się, że około 1,5 miliona Polaków choruje na depresję.
Dane są najprawdopodobniej zaniżone, bo zaledwie połowa chorych szuka pomocy u lekarzy.
Jak mówi psycholog Magdalena Kietlińska z gabinetu Logos, żeby diagnozować depresję, objawy, na podstawie których to się robi, muszą występować nieprzerwanie minimum przez dwa tygodnie. Zalicza się do nich:
Jeśli do twojej sytuacji pasują co najmniej cztery punkty, to możesz zmagać się z lekką depresją. Wyróżniamy także średnią i ciężką.
Beata i wiele innych chorych na depresję, nie zamykają się nigdy w ciemnym pokoju, jak można to zobaczyć w filmach.
- Najgorzej jest rano - mówi Ewa. - Otwierasz oczy i wiesz, że nad głową masz chmury, masz ochotę naciągnąć kołdrę na głowę i udawać, że budzik nigdy nie zadzwonił, ale nie możesz. No bo za prąd zaświadczeniem o depresji nie zapłacisz. Ewa wstaje mimo tych chmur. Ubiera się, zalewa owsiankę z paczki wrzątkiem, bo na nic więcej nie ma siły i idzie do korporacji.
- Całą drogę modlę się, żeby autobus przyjechał na czas, żeby przejeżdżający samochód mnie nie ochlapał, a pani w kiosku miała moje papierosy. Jeśli dotrę do firmy bez problemu, jest szansa, że jakoś dam radę. Każda, nawet najmniejsza przeszkoda po drodze, może wywołać u mnie histeryczny płacz, a wtedy znów nie dotrę do pracy - mówi.
- Wrócę do domu i będę się zamartwiać, jaka jestem beznadziejna, zwolnią mnie na pewno i takie tam. Wtedy to już tylko więcej leków i co najmniej tydzień w domu. I tak od pół roku...
Chorzy na depresję nie są w stanie normalnie żyć, każdy dzień to dla nich wyzwanie, czasem - nie do wykonania. Według Światowej Organizacji Zdrowia, depresja jest najczęstszą przyczyną niezdolności do normalnego funkcjonowania. Najczęściej zapadają na nią kobiety.
Nie mamy pewności, że ta teza jest prawdziwa. To, co wiemy na pewno, to fakt, że kobiety częściej szukają pomocy u lekarza. Prawdopodobnie pokutują tu nasze przekonania kulturowe, bo mężczyznom przecież "nie wypada" przyznawać się do słabości.
Już małym chłopcom mówimy: "nie maż się", "nie bądź babą", "musisz być twardy". Dorastając w takim przekonaniu, mają oni potem problem z przyznaniem się, że znaleźli się na życiowym zakręcie, że nie radzą sobie z otaczającym ich światem, że mocno przeżyli porażkę.
Kobiety w naszej kulturze częściej znajdują się w trudnych sytuacjach życiowych. To płeć piękna częściej zostaje porzucona z dziećmi, bez pracy albo z gorzej płatną pracą. Nawet jeśli porzucane nie jesteśmy, to bywa, że w wyniku losowych zdarzeń jesteśmy w jakiś sposób uzależnione od partnera, a to nie napawa optymizmem.
Czynnikiem, który niekiedy wywołuje depresję, może być tak radosny moment, jak urodzenie dziecka, bo ta poporodowa wcale nie jest tak rzadka, baby blues występuje u około 60 procent mam, normalnie nie wprowadza się leczenia, bo po około dwóch tygodniach, kiedy hormony zaczynają się stabilizować, nasza psychika wraca do normy, ale bywa, że tak się nie dzieje.
Nie mówiąc już o trudniejszych doświadczeniach, jak np. utrata dziecka, kobiety dużo bardziej cierpią psychicznie po poronieniu niż mężczyźni (oczywiście statystycznie).
Dojrzałe kobiety częsty załamują się po śmierci współmałżonka, bo natura urządziła to tak, że zwykle my żyjemy dłużej. Kiedy zostajemy z dnia na dzień same, powstają idealne warunki dla rozwoju depresji.
Zdarza się, że depresja rozwija się podstępnie, latami mamy obniżony nastrój, czego początkowo nie zauważamy, w natłoku codziennych obowiązków, nie zauważamy, że sami "wrzucamy sobie kamyczki na plecy".
- Czynnikami zapalnymi do zachorowania na depresję mogą być np. natłok obowiązków, długotrwały stres, tłumiony gniew - on jest częstym czynnikiem zapalnym zwłaszcza u kobiet. - mówi Magdalena Kietlińska.
- Bywa, że w depresję wpędzają dolegliwości fizyczne, czy wielkie zmiany, jak choćby przymusowa zmiana miejsca zamieszkania. Czasem, choć trudno w to uwierzyć w taki sposób możemy zareagować na stresory z dzieciństwa, np. alkoholizm jednego z rodziców, przemoc w domu rodzinnym czy po prostu kiepskie relacje z opiekunami, którzy w naturalny sposób powinni nas chronić i dawać wsparcie.
- Nawet problemy małżeńskie rodziców mogą wywołać depresję, również w naszym dorosłym życiu - dodaje psycholog. - Istnieje też termin "depresja sytuacyjna" kiedy jesteśmy w stanie dokładnie określić czynnik, który ją wywołał w precyzyjnie określonym czasie, tak jest choćby w przypadku śmierci bliskiej osoby, rozwodu czy utraty pracy.
Zapytałam psychologa, czy możemy sami pomóc sobie wyjść z dołka. - Na pewno warto próbować - odpowiedziała bez wahania. - Kiedy czujesz spadek nastroju, staraj się jak najwięcej czasu spędzać na zajęciach, które dają ci przyjemność.
- W miarę możliwości skróć czas pracy, jeśli to możliwe, zredukuj czas przejazdu do niej. Jeśli możesz, pracuj zdalnie - mówi Magdalena Kietlińska. Psycholog nie ma też wątpliwości - warto przejść w tryb offline. Nie chodzi tylko o wyłączenie Facebooka, ale czytanie wiadomości też warto zawiesić. E-stres, nie jest ci w tej chwili potrzebny.
Staraj się nie izolować, ale zawieś, a najlepiej zerwij te znajomości, które kosztują cię wielkich nakładów energii. Otaczaj się ludźmi pozytywnymi, którzy cię akceptują i motywują, najlepiej, jeśli potrafią zająć twoją uwagę, niekoniecznie swoimi problemami.
W dzisiejszych czasach sporo stresu przyprawiają nam nasze finanse. Warto przyjrzeć się wydatkom, zaplanować je, zapewnić sobie przynajmniej niewielką poduszkę finansową. Kiedy czujesz, że masz spadek energii, nie otwieraj korespondencji i nie sięgaj po karty kredytowe, one tylko nasilą twój niepokój.
Pomocna może okazać się właściwa dieta. Najlepiej jeśli będzie zbilansowana, w końcu w zdrowym ciele zdrowy duch. Przy spadku nastroju staraj się sięgać po produkty bogate w kwasy Omega-3 (tłuste ryby morskie, orzechy włoskie), pij napar z dziurawca i żeńszenia.
Nie unikaj ruchu, zarówno porządny jogging czy uczciwa godzina na siłowni, jak i basen czy joga będą OK. Jeśli jednak czujesz, że to wszystko na nic, nie wahaj się: zadzwoń do psychologa lub umów się do psychiatry, do tego nie jest potrzebne skierowanie. Depresja to choroba cywilizacyjna, bardzo powszechna i bardzo niebezpieczna.
Nie możesz jej bagatelizować, wcześnie rozpoznana i odpowiednio leczona (nie zawsze lekami, czasem wystarcza terapia) da się pokonać, a tobie pozwoli odzyskać równowagę.
Jeśli potrzebujesz pomocy pilnej psychologicznej, zadzwoń Telefon Zaufania dla osób dorosłych - 116 123 (pon.-nd. 14.00-22.00).
Czytaj także: https://mamadu.pl/zdrowie/151433,sytuacja-psychiatrii-dzieciecej-w-polsce-7-miesiecy-oczekiwania-na-wizyte