Miała zaledwie pięć lat. Podczas zabawy połknęła małą baterię do zegarka. Chociaż rodzice zawieźli ją do szpitala, zabrakło w nim kompetentnego lekarza, który wiedziałby, że sprawy nie wolno bagatelizować. Gdy dziewczynka zaczęła pluć krwią, było już za późno.
W lipcu ubiegłego roku media zainteresowały się historią 5-latki, która zmarła po połknięciu małej baterii. W szpitalu, do którego trafiła, obowiązywał "tryb weekendowy", a lekarze zignorowali prośby rodziców o szybką interwencję. Toksyczne substancje zawarte w baterii przepaliły przełyk i aortę dziewczynki, lekarzom nie udało jej się uratować.
Kilka dni temu naukowcy z Filadelfii podzielili się ze światem swoim odkryciem: by zmniejszyć obrażenia u dziecka, która połknęło baterię, wystarczy podać mu... miód. Czy gdyby rodzice 5-latki o tym wiedzieli, udałoby się ją uratować, mimo późnej reakcji? Nie wiadomo. Odkrycie naukowców może jednak pomóc innym dzieciom.
– Zbadaliśmy substancje, które większość z nas ma w domu. Badania wykazały, że miód i sukralfat mają najlepsze właściwości ochronne i sprawiają, że obrażenia są bardziej powierzchowne i można je łatwiej zlokalizować – wyjaśnia Kris R. Jatana, jeden z autorów badania.
Badanie zespołu laryngologów z Children's Hospital of Philadelphia wykazało, że zjedzenie miodu po połknięciu baterii pozwala zminimalizować obrażenia u małych dzieci. Miód tworzy barierę ochronną pomiędzy baterią a tkankami, osłaniając błonę śluzową i neutralizując żrące substancje wydzielające się z baterii. Nie oznacza to jednak, że miód zastąpi konsultację medyczną – to jedynie sposób na złagodzenie obrażeń w drodze do szpitala.
Autorzy badania przestrzegają jednak przed podawaniem miodu alergikom i niemowlętom.