Osoby mające problem z tarczycą zapominają, jak poważna jest to choroba. Czasem wystarczy odrobina zaniedbania, odpuszczenia sobie, bo przecież „dobrze się czuję” i następuje kryzys.
Powikłanie, które niestety może skończyć się śmiercią
Problemy z tarczycą to poważne schorzenie, które dotyczy milionów ludzi na świecie. Część cierpi z powodu niedoczynności tarczycy, a część z nadczynności. Gdy chorujemy na nadczynność, nie jesteśmy pod opieką lekarza, bądź nie wypełniamy skrupulatnie jego zaleceń (nie przyjmujemy regularnie leków, nie dbamy o siebie), to wystarczy infekcja, stres i wysiłek, by doszło do bardzo poważnego powikłania – przełomu tarczycowego.
- O tym, że mam nadczynność tarczycy dowiedziałam się, gdy miałam 32 lata. Uczucie gorąca, nagłe poty i kołatanie serca, to niepokoiło mnie najbardziej. Gdy schudłam nagle kilka kilogramów, od razu poszłam do lekarza. Zlecił serię badań hormonalnych tarczycy i okazało się, że mam nadczynność, tak jak przewidywał. Do endokrynologa poszłam prywatnie, bo na NFZ czeka się prawie rok. Usg. tarczycy też zrobiłam sama, bo lekarz musiał wiedzieć, czy tarczyca rozrasta się w stronę tchawicy. Dostałam receptę na leki tyreostatyki, które zmniejszają wydzielanie hormonów i beta-blokery, by złagodzić objawy nadczynności. Gdyby nie pomogło, miałam dostać jod radioaktywny, ale z racji tego, że planowałam dziecko, lekarz powiedział, że musimy poczekać. Po podaniu izotopu nie można przez rok zajść w ciążę. Zalecił dietę, leki i kazał zgłosić się, gdybym źle się czuła.
Niestety początkowo rzeczywiście stosowałam wszelkie zalecenia, ale jak poczułam się lepiej, wróciłam do dawnych przyzwyczajeń. Pomijałam też dawki leku, choć wiem, jak głupio to brzmi. Wtedy jednak wydawało mi się, że tarczyca nie jest poważną chorobą. Do czasu aż miałam przełom tarczycowy i wylądowałam na ostrym dyżurze z zagrożeniem życia. Myślałam, że serce mi eksploduje, traciłam świadomość, nie mogłam zapanować nad własnym ciałem i wymiotowałam. Do tego miałam wysoką gorączkę, więc od razu trafiłam na oddział intensywnej terapii. Lekarzom udało się mnie wyprowadzić z tego stanu, za co im dziękuję z całego serca, ale do dziś widzę ich potępiające spojrzenie, gdy dowiedzieli się, że nie stosowałam się do zaleceń. Mogła Pani umrzeć, po tych słowach wszystko się zmienia. Dlatego dziś chcę ostrzec innych. Nie bagatelizujcie choroby. To sprawa życia i śmierci. – napisała w liście do naszej redakcji 34-letnia Magda.
Co to jest przełom tarczycowy?
Pojawia się u osób, które mają nadczynność tarczycy i albo nie podjęły właściwego leczenia, albo odstawiły leki. Dodatkowymi czynnikami, które mogą przyczynić się do przełomu tarczycowego, są: stres, zakażenie bakteryjne i wirusowe, hipoglikemia, przedawkowanie hormonów tarczycy, ciąża, czy zator tętnicy płucnej. Gwałtowne podniesienie poziomu hormonów tarczycy prowadzi do hiperkatabolizmu, czyli niekontrolowanego rozpadu komórek.
Objawy przełomu tarczycowego
– gorączka wysoka ok. 39-40 st. C
– wymioty
– biegunka
– tachykardia, czyli przyspieszona akcja serca
– niepokój i majaczenie
– bezsenność
– zaburzenia świadomości
– nudności
– utrata masy ciała
– drżenie i osłabienie
Przełom tarczycowy — leczenie
Przełom zagraża życiu pacjenta, może prowadzić do zapaści krążeniowej, niewydolności wielonarządowej lub śpiączki. Należy natychmiast wezwać pogotowie, a czas reakcji odgrywa ogromną rolę. Pierwsza pomoc, zanim przyjadą ratownicy medyczni, polegać będzie na obniżeniu temperatury ciała chorego. Po przewiezieniu do szpitala choremu przetacza się krew i wyrównuje zaburzenia elektrolitowe. Czasem podaje się betablokery, alb wykonuje dializy. Chorzy są bardzo zmęczeni i potrzebują dużo czasu, by dojść do siebie.