Tak, zostawiałam śpiące dziecko na dworze, podczas gdy ja, w domu przygotowywałam obiad. Tak, robiłam to nawet wtedy, kiedy było kilka stopni na minusie. Nie, nie było to 15 minut, a raczej 4 godziny i nie, nie żałuje, nigdy tego nie żałowałam, bo drzemki na dworze to samo zdrowie i lepsze samopoczucie dziecka. I są na to dowody.
Podczas gdy popołudniowa drzemka dziecka w domu trwa ok. 1,5 godziny, na dworze może się ona wydłużyć nawet do 4. Przetestowałam to po raz pierwszy nad morzem. Był listopad, a my spacerujący rodzinnie po plaży byliśmy mocno zdziwieni, gdy nasza młodsza latorośl dobijała do 4 godziny snu. Zrelaksowana, z uśmiechem na ustach. Spędzając tak kilka dni urlopu (tak wiem listopad to specyficzny okres na urlop nad morzem, ale dla dzieci najlepszy, jeśli chodzi o ich zdrowie), zauważyłam pewną prawidłowość – po takim śnie mała była energiczna, radosna, mniej się denerwowała i minął jej permanentny katar.
Śladem Skandynawów
Po powrocie to domu wiedziałam, że to nie musi się zmienić. Zostawiałam ją w ogrodzie – stawiałam obok elektroniczną nianię (kabel ciągnęłam przez okno albo pod drzwiami) i tak moje młodsze dziecko spało sobie w ogrodzie nawet ponad 3 godziny. A gdy byliśmy na wyjeździe u znajomych, czy dziadków – wykorzystywaliśmy ich balkony.
W Skandynawii dzieci śpią w wózkach przed restauracjami, przedszkolami – u nas, dla wielu jest to nie do pomyślenia. Mi się zdarzyło i polecam, w bezpiecznych, sprawdzonych miejscach oczywiście (o czym możecie przeczytać tutaj: "Jak to, zostawiła dziecko i poszła na kawę?!").
Skandynawowie tworzą specjalne wózkowe parkingi albo wiaty, które mają chronić maluchy przed zacinaniem deszczu, śniegu, gradu. Hartowanie jest tu naczelną zasadą. I niestraszna jest im temperatura 5 stopni na minusie, nawet 15 ich nie przeraża, bo uznają mroźne drzemki za niezwykle cenne. Przedszkolaki nawet 5 godzin dziennie spędzają na dworze.
Jak zauważa portal dziecisawazne.pl, Skandynawowie wystawiają na mróz nawet 2-tygodniowe maluszki. Oczywiście istotny jest odpowiednio ciepły, ale oddychający zestaw ubrań z dobrej jakości materiałów, podobnie zresztą śpiworek. Ważne też, żeby malucha nie przegrzać i nie przykrywać mu niczym ust. Dobrze jest posmarować mu buzię kremem i oczywiście zaglądać co jakiś czas do wózka lub postawić przy nim właśnie elektroniczną nianię.
Potwierdzone naukowo
Łatwiej o chorobę, przesiadując w dusznym, suchym pomieszczeniu, niż na mrozie. O tym m.in. mówią badania przeprowadzone przez Institute of Health Sciences Uniwersytetu Oulu w Finladii. Nie od dziś wiadomo, że spędzanie czasu na powietrzu pomaga w budowaniu odporności. Tak hartowane dzieci rzadziej chorują, po prostu.
Jak wytłumaczyć fakt, że maluchy dłużej śpią na dworze? "Prawdopodobnie chodzi o kontaminację dwóch czynników: ograniczenie ruchów jest tu podobne jak przy spowijaniu, jednak nie dochodzi do przegrzania dziecka, co miałoby miejsce w zamkniętym pomieszczeniu" – czytamy na dziecisawazne.pl. Ponadto 66 proc. rodziców stwierdziło, że aktywność dzieci jest większa po drzemce na powietrzu, a 88 proc. potwierdziło, że dzieci wyraźnie to lubią.
Jeden wyjątek
Smog. To niestety poważne przeciwwskazanie do wielogodzinnych drzemek na dworze. Czasami jesteśmy w stanie wyczuć sami, że aktualna sytuacja nie jest najlepsza, bo i oddycha nam się ciężej i widoczna mgła zdaje się wisieć nad miastem. Dla pewności warto na bieżąco śledzić informacje pogodowe i gdy tylko pojawi się ostrzeżenie, najlepiej nie wychodzić z dzieckiem wcale. Przeciwwskazaniem jest również wysoka temperatura, ale przecież to każdy rodzic dobrze wie.