Po tygodniu wróciliśmy do domu i Franek był wręcz przyklejony do piersi. O mm mogliśmy zapomnieć. Myślę, że gdyby nie ludzie którzy byli ze mną, w szpitalu na pewno bym sobie odpuściła. W między czasie odwiedzała nas
położna środowiskowa. To była totalna porażka. Małemu wyszła wysypka na twarzy, położna stwierdziła, że jest to skaza białkowa i powinnam odstawić dziecko od piersi i przejść na mm. Nie walczyłam z nią, nie tłumaczyłam, więcej już jej do domu nie wpuściłam. Z wysypką pojechaliśmy do pediatry, ta powiedziała, że są to zwykłe potówki...