"Moja córka jest jak wata cukrowa. Sobotni spacer nie pozostawił złudzeń"

Klaudia Kierzkowska
07 kwietnia 2025, 14:52 • 1 minuta czytania
Koleżanka opowiedziała mi ostatnio historię, która doskonale obrazuje to, co dzieje się ze współczesnym pokoleniem. – Moja córka jest jak wata cukrowa. Słodka aż do przesady, ale w ogóle niestabilna. A sobotni spacer… no cóż, to już było prawdziwe wyzwanie – powiedziała. Przeczytajcie dalszą część opowieści.
Nawet spacer po parku to dla tych dzieci "za dużo". fot. pakulinsergey/123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Wszystko zaczęło się od zwykłego rodzinnego spaceru w parku. Kilka minut na świeżym powietrzu, trochę ruchu, trochę relaksu – nic nadzwyczajnego. Jednak już po około 30 minutach córka mojej koleżanki zaczęła marudzić.


Gdzie zapał i energia?

Przeszli kawałek, a ona, mimo że wcześniej była pełna energii i chęci, zaczęła narzekać na zmęczenie. Mówiła, że nie może już iść dalej, że bolą ją nogi, że chce wracać do domu. Próba przekonania jej, żeby jeszcze pospacerowała, spotykała się z coraz większym oporem.

– Ty sobie wyobraź, cały czas marudziła, jęczała nam za uszami. Aż w końcu zapytała, czy nie możemy wrócić do domu taksówką – powiedziała Gosia. W powietrzu czułam unoszącą się frustrację.

– Wciąż powtarzała, że to za dużo, że się zmęczyła, że bez sensu są takie spacery. Pomyślałam sobie: "Chwileczkę, to nie jest normalne. Zamiast cieszyć się wspólnym wyjściem, ona chciała wrócić do domu i położyć się na kanapie" – dodaje.

Z tego co zrozumiałam, dla tej dziewczynki spacer był prawdziwym wyzwaniem. A ja się zastanawiam: co z tym pokoleniem jest nie tak, jak być powinno? Dzieci, które są przyzwyczajone do tego, że rodzice podwożą je pod szkołę i wyręczają na każdym kroku, nawet nie chcą stawiać czoła żadnej trudności. Boją się wysiłku, bo nie miały okazji się go nauczyć.

Wata cukrowa

– To tak, jakby dzieci były zrobione z cukru, jak wata cukrowa. Na zewnątrz piękne i pachnące, ale w dotyku kruche i łatwe do zniszczenia. Wystarczy, że dmuchnie silny wiatr i zostaje sam patyczek – mówiła mi koleżanka.

To samo widzę i słyszę od innych znajomych. Rodziców, którzy zamiast uczyć dzieci samodzielności, odwagi, zawziętości, przekonują, że wszystko można załatwić natychmiast, bez wysiłku. I to się odbija.

Ta historia pokazuje, jak łatwo można zgubić równowagę między ochroną a wychowaniem. Chronienie dzieci przed każdą trudnością, to ich wylegiwanie się na kanapie, nie daje im szansy na naukę. Spacer, który miał być relaksującym i rodzinnym doświadczeniem, stał się testem, którego córka nie zdała, bo (przypuszczam) nigdy nie musiała mierzyć się z czymś, co wymagało od niej wytrwałości.

Czytaj także: https://mamadu.pl/195266,jak-pokazac-dziecku-za-pomoca-sloika-ze-nie-jest-gorsze-od-innych