Pedagog: "Rodzice połknęli kij od szczotki. Ta wycieczka twardym dowodem"

Klaudia Kierzkowska
20 marca 2025, 11:00 • 1 minuta czytania
"Zawsze wydawało mi się, że edukacja to nie tylko książki i lekcje w klasie, ale również wspólne przeżywanie i odkrywanie świata. Niestety, ostatnia sytuacja z wycieczką szkolną do parku rozrywki pokazała mi, że część rodziców utknęła w przeszłości, nie dostrzegając ogromnych korzyści, które może przynieść dzieciom odrobina zabawy połączonej z nauką" – czytam w liście nadesłanym przez jedną z wychowawczyń.
Skąd w rodzicach takie wymagania co do wycieczki klasowej? fot. Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rodzice kontra wycieczka

"O co chodzi? Zdecydowałam się zaproponować moim uczniom (4 klasa) wyjazd do parku rozrywki. Chciałam, by dzieci zaznały radości z aktywnego odpoczynku i wspólnej zabawy.


I tu pojawił się problem. Część rodziców wyraziła zdecydowany sprzeciw. 'Szkoła to nie przedszkole' – słyszałam. 'Lepsze będą muzea i wystawy'. Zamiast docenić kreatywność w podejściu do edukacji, część rodziców zdecydowanie zablokowała pomysł, twierdząc, że dzieci powinny się uczyć, a nie bawić. Podobno szkoła ma być 'poważna', a wszelkie elementy zabawy w kontekście edukacji są zbędne.

Pytam się więc, na czym polega ta 'poważność'? Może rodzice zapomnieli, jak to było, gdy sami byli dziećmi? Aż chce się napisać: zapomniał wół, jak cielęciem był. Teraz gdy ich pociechy potrzebują rozrywki i odpoczynku w formie aktywnej, stawiają weto. Trudno mi zrozumieć, dlaczego zabawa, która rozwija kreatywność, uczy współpracy i pozwala na zdobywanie nowych umiejętności, jest traktowana jako coś nieodpowiedniego. Takie stanowisko jest, moim zdaniem, niczym połknięcie 'kija od szczotki'.

Pytam, czyżbyśmy zapomnieli, że dzieci uczą się także poprzez przeżycia, emocje, radość i aktywność fizyczną? Że czasem to właśnie chwile relaksu w parku rozrywki mogą stać się cennym elementem, który pozwala na integrację grupy, budowanie zaufania i zacieśnianie więzi? Może warto zauważyć, że muzeum to nie jedyna przestrzeń, w której dzieci mogą się rozwijać. Odrobina szaleństwa i uśmiechu może przecież pomóc w lepszym przyswajaniu wiedzy.

Moja propozycja, chociaż mogła niektórym wydać się nietypowa, miała na celu wzbogacenie dzieci o doświadczenia, które uczą je, jak łączyć naukę z życiem. Szkoda, że się nie udało".

Czytaj także: https://mamadu.pl/194357,wychowujemy-pokolenie-paczkow-w-masle-nie-placa-a-chca-byc-paniskami