Trzech nastolatków w mundurach jedzie autobusem. Ta rozmowa to niestety nie głupi żart

Klaudia Kierzkowska
19 lutego 2025, 12:40 • 1 minuta czytania
Współczesne pokolenie dorasta w świecie, w którym wszystko dzieje się szybko. To generacja błyskawicznych wiadomości, krótkich filmików, zwięzłych podsumowań. Świat podsuwa im wszystko w skondensowanej formie. Wszystko na szybko, najlepiej w kilku zdaniach, żeby nie tracić czasu na zbędne szczegóły. I na efekty tej nowoczesności nie trzeba było długo czekać.
Rozmowa chłopaków ujawnia smutną prawdę. fot. fotodrobik/123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jak współczesna młodzież podchodzi do nauki czy hmm... samorozwoju? Wciąż są ambitni, przebojowi i niedoścignieni, ale ich podejście do zdobywania wiedzy różni się od tego, które nam było bliskie. Wiedzę czerpią z internetu, a niekiedy i mediów społecznościowych. Tak to teraz wygląda.


Książki? A gdzie tam!

Na portalu Threads pojawił się ostatnio wpis, który doskonale podsumowuje to, co dzieje się ze współczesną młodzieżą.

"Autobus, rozmawia trzech nastolatków w mundurach (szkoła o profilu wojskowym zapewne): – A ty z czegoś nie zaliczyłeś? – Nie zdałem z polaka i fizy. Jestem chyba jedynym, który nie zdał z polaka. – Jaa, tego przecież nie da się nie zdać. – Ja mam problem z polskim. Wolałbym już dwa razy fizę zdawać. Wiesz ile muszę książek teraz przeczytać? Mam chyba siedem lektur do ogarnięcia, a przeczytałem tylko jedną książkę. – Ja nie czytam książek. – Ja też nie. Tylko streszczenia jeśli już. Stałem obok z książką, którą miałem zamiar czytać, ale ta rozmowa okazała się ciekawsza. Chętnie posłuchałbym dalej, ale weszły kanary i dwóch z tych trzech musiało się ulotnić" – pisze dreadfulbwoy (pisownia oryginalna).

Co wynika z rozmowy? Książki to przeżytek, coś, co wymaga zbyt wiele czasu i wysiłku. Po co czytać setki stron, skoro można zaczerpnąć "wiedzę" ze streszczenia. Cud, że wspominają o streszczeniu, a niepięciominutowym filmiku, który podsumowuje wszystko.

Element zaskoczenia

Może to dziwne, ale przypuszczałam, że pod wpisem pojawią się same "negatywne" komentarze. Ku mojemu zaskoczeniu zwolenników takiego zdobywania wiedzy nie brakuje i jak się okazuje, są nimi też osoby ze starszego pokolenia.

Moją uwagę zwrócił komentarz jednej z czytelniczek: "Na początku liceum czytałam tylko lektury. I fatalnie zdawałam testy z ich znajomości, bo bardziej mnie obchodził przekaz tekstu niż to, ile lat miała bohaterka i jakiego koloru nosiła rękawiczki. Potem czytałam bardziej streszczenia niż lektury i nagle oceny z testów z lektur się poprawiły. Mamy dokładnie to, co zasiał ten system" – (pisownia oryginalna).

I choć chciałabym polemizować, to muszę się z tym zgodzić. Lektury czytałam zawsze, ale pamiętam, że pytania na kartkówkach czy sprawdzianach często dotyczyły takich szczegółów, które nie zapadały mi w pamięci. Znałam głównych bohaterów i ich przygody, ale niektóre (jak się okazywało ważne drobnostki) umykały mojej uwadze. A być może w streszczeniach były wyróżnione i podkreślone?

Ale jakby nie patrzeć, czytanie książek odchodzi w zapomnienie. Niektórzy uczniowie w ogóle nie biorą ich do ręki, co niestety nie jest głupim żartem, a smutną rzeczywistością.

Czytaj także: https://mamadu.pl/187796,wcale-nie-chodzi-o-czytanie-i-pisanie-tych-5-rzeczy-warto-nauczyc-ucznia