Mama z córką wchodzą do perfumerii, po chwili uciekają. Tak wychowujemy pokolenie oszustów
Nie wyciągamy konsekwencji z zachowań
Często spotykam się z przekonaniem (szczególnie wśród milenialsów i starszych pokoleń), że dzisiejsze dzieci i młodzież są źle wychowane. Wiele osób jest zdania, że młodym pozwala się na zbyt wiele, rodzice nie stawiają im granic i nie wyciągają konsekwencji z ich działań i decyzji. To wszystko spowodowało, że młodzi są dziś zbyt pewni siebie, roszczeniowi, nie wiedzą też, czym jest życzliwość i odpowiedzialność za swoje zachowanie.
Wielu rodziców prawdopodobnie źle rozumie pojęcie "bezstresowego wychowania" i stara się ochraniać dzieci i młodzież od wszelkich niepowodzeń i stresujących sytuacji. Istnieje ryzyko, że to pokolenie, które nie będzie znało porażki i nie będzie brało odpowiedzialności za swoje zachowanie, wyrośnie na dorosłych o bardzo słabej psychice.
Dodatkowo bez ponoszenia konsekwencji za swoje zachowanie, dzisiejsze dzieci i młodzież być może będą czuły, że mogą być bezkarne. O bardzo rażącym przykładzie unikania odpowiedzialności opowiedziała na swoim profilu w Threads użytkowniczka Olafaktoriapl.
"Jestem w Sephorze [...] Nagle, kątem oka zauważam, jak mała dziewczynka zaczyna sięgać po perfumy, a mama kompletnie nie zwraca na nią uwagi. Nagle flakon uderza o podłogę, tłukąc się na kawałki! Mama, widząc to, chwyta córkę za rękę i... ucieka z perfumerii! Na posadzce leży rozlany zapach, a ja zastanawiam się, skąd się biorą tacy ludzie..." – zastanawia się we wpisie kobieta.
Uczymy dzieci najgorszego
Jak trafnie zauważa autorka wpisu, mama dziecka, które przez przypadek zbiło flakon perfum, zamiast ponieść konsekwencje, uciekła z miejsca zdarzenia. Oczywiście sklep może skorzystać z monitoringu i spróbować pociągnąć do odpowiedzialności klientkę, ale tu nie chodzi o kroki prawne tylko o jej zachowanie podczas zakupów, którym daje przykład dziecku.
Czy uciekanie ze sklepu, w którym doprowadziło się do jakichś szkód, jest na pewno zachowaniem, którego chcemy uczyć najmłodsze pokolenie? Oczywiście sklep nie zawsze w takich chwilach wyciąga konsekwencje (to zależy od polityki firmy). W takiej sytuacji należałoby się zgłosić do pracownika sklepu, by np. zapłacić za wyrządzone szkody. Uciekanie z miejsca zdarzenia to po prostu unikanie odpowiedzialności. A przy okazji uczenie tego swojego dziecka, które przecież na każdym kroku obserwuje dorosłych, a już szczególnie własnych rodziców.
Niestety pod tym postem pojawiło się wiele podobnych historii, kiedy klienci przez nieuwagę sami coś stłukli w sklepie (lub ich dziecko coś zniszczyło) i uciekali przed obsługą, by tylko nie odpowiadać za wyrządzone szkody. Przeczytajcie kilka wybranych komentarzy:
- "[...] praktycznie co któryś dzień pokruszone pudry w kamieniu lub palety cieni, wylane na podłogę podkłady lub potłuczone lakiery do paznokci, które po zaschnięciu trzeba szorować zmywaczem, żeby cokolwiek dało się zmyć, o zbitych perfumach nie wspominając. Oczywiście szkło zostawiają na podłodze albo upychają na półkę, narażając innych klientów lub personel drogerii na skaleczenie się. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć osoby, które powiedziały mi o tym, że coś zbiły".
- "Często to się dzieje właśnie przez niedopilnowanie ze strony matki, często grupy dzieci po szkole przychodzą i traktują drogerię jak plac zabaw, psują coś i uciekają, ale bardzo dużo osób dorosłych, które powinny wziąć odpowiedzialność za uszkodzenie produktów, a też uciekają z drogerii jak coś zepsują – albo brak dobrego wychowania, albo strach przed zapłaceniem za zniszczony produkt".
- "W UK jak mój syn zbił kubek przez przypadek, ja nawet nie zdążyłam zgłosić tego faktu, ponieważ szybciej podszedł pan z obsługi. Mój syn się rozpłakał, ponieważ się wystraszył. Pan spytał, czy nic sobie nie zrobił syn i pocieszył go, że nic się nie stało. Dodał, to tylko kubek i uśmiech proszę. Oczywiście nie musiałam za nic płacić".