
Znieczulica społeczna? Gapie szukający sensacji? Chora ciekawość i unikanie odpowiedzialności? Czytając doniesienia o wypadkach czy dramatycznych wydarzeniach, które "działy się na oczach ludzi", często dziwimy się, dlaczego nikt nie zareagował. Ale czy właściwie... sami zachowalibyśmy się inaczej? Bardzo możliwe, że nie i niekoniecznie oznacza to, że jesteśmy "złymi i tchórzliwymi ludźmi".
"Teraz to ludzi nie obchodzi nikt i nic", "Wszyscy się gapili, nikt nic nie zrobił", "Nie mogę zrozumieć, dlaczego nikt nie zareagował", "Znieczulica społeczna, takie czasy". Znacie to, prawda? A może sami tak reagujecie, gdy czytacie o jakimś tragicznym wydarzeniu, gdy nikt nie rwał się do pomocy, za to do patrzenia znalazł się spory tłumek? Jesteście pewni, że wy bohatersko rzucilibyście się do ratowania obcych?
Kitty Genovese pochodziła z włosko-amerykańskiej rodziny, mieszkała w Nowym Jorku. Pracowała w barze i tworzyła związek z Mary Ann Zielonko, córką imigrantów o polskich korzeniach. 13 marca 1964 roku późno skończyła pracę. Po trzeciej w nocy zaparkowała samochód pod domem i gdy z niego wysiadła, podbiegł do niej młody mężczyzna z nożem.
"Dlaczego ci świadkowie nie udzielili pomocy? Czy ludzie w wielkim mieście są nieczuli na niedole innych? Czy tak przyzwyczaili się do katastrof i wypadków, że potrafią zachować obojętność w obliczu cierpienia i gwałtu? Czy świadkowie w opisanych tu sytuacjach różnili się pod jakimś względem od ciebie, czy ode mnie?" – pyta Aronson i odpowiada: "Wydaje się, że odpowiedź na te pytania brzmi: Nie".
John Darley i Bibb Latane przeprowadzili serię eksperymentów, żeby sprawdzić ten fenomen. Badacze wysunęli hipotezę, że "sama liczba ludzi będących świadkami [tych tragedii] powstrzymywała każdego z nich od przyjścia z pomocą ofierze – oznacza to, że mniej prawdopodobne jest, by poszkodowany otrzymał pomoc, jeśli duża liczna osób obserwuje jego trudne położenie. Tak więc nieinterweniowanie można uważać za akt konformizmu".
Oczywiście takie nagłe wydarzenia, wypadki i reakcje na nie nie są nigdy czarno-białe. Elliot Aronson przywołuje również inne eksperymenty, chociażby ten przeprowadzony przez Irvinga Piliavina w jednym z wagonów nowojorskiego metra. Badacz 103 razy zainscenizował scenę "zasłabnięcia" i okazało się, że wiele osób śpieszyło "ofierze" z pomocą niezależnie od tego, czy wagonik był zatłoczony, czy prawie pusty.
Może cię zainteresować także: O tym boimy się mówić. 10 ilustracji ujawniających, jakim społeczeństwem jesteśmy