Żart przy kolacji skończył się awanturą. Mąż nie rozumie, czemu marzę o pobycie w szpitalu
Na głowie mamy jest cała rodzina
Do naszej redakcji maila wysłała mama dwójki dzieci, która obecnie jest na urlopie macierzyńskim. "Jestem mamą przedszkolaka i niemowlaka, i szczerze mówiąc, jestem na skraju wyczerpania. Mój dzień zaczyna się wcześnie i kończy dopiero wtedy, gdy dzieci zasną. Chociaż mam męża, w praktyce czuję się jak jednoosobowa orkiestra albo raczej człowiek od wszystkich możliwych zadań.
Każdy dzień to logistyka: ogarnianie starszaka, karmienie niemowlaka, później spacer z nim. Następnie pranie, gotowanie, sprzątanie, i setki innych spraw, które same się nie załatwią. Mąż? Wraca zmęczony z pracy, siada na kanapie i pyta: 'Co na obiad?'. Gdy mówię, że ledwo daję radę, słyszę: 'Ale przecież jesteś w domu, a ja pracuję'. Tak jakbym będąc w domu, leżała cały dzień na kanapie i oglądała seriale.
Ostatnio przy kolacji rzuciłam, że marzę o pobycie w szpitalu, żeby odpocząć od tego rodzinnego chaosu. Liczyłam na zrozumienie, może nawet jakąś inicjatywę, że mąż coś za mnie zrobi. Zamiast tego usłyszałam: 'Jak możesz tak mówić? Przecież to chore!'. Nie dostałam wsparcia i poczułam się jeszcze bardziej samotna" – opowiada w swoim liście nasza czytelniczka.
Marzy o ciszy, spokoju i braku obowiązków
Kobieta przyznała, że marzy przede wszystkim o tym, żeby nie być przytłoczoną obowiązkami i mieć czas na odpoczynek i sen: "Czy naprawdę dziwne jest, że marzę o chwili wytchnienia? Że chciałabym zjeść ciepły obiad albo chwilę poleżeć bez myślenia, co jeszcze muszę zrobić? Rozmawiałam z koleżankami i okazało się, że nie jestem sama.
Jedna mówiła, że bardziej wypoczęła w szpitalu niż w domu, inna przyznała, że celowo przedłuża zakupy, żeby posiedzieć w spokoju w samochodzie. Kocham swoją rodzinę nad życie, ale mam dość bycia odpowiedzialną za wszystko. Każda próba rozmowy o podziale obowiązków kończy się wymówkami: 'Nie mam do tego głowy' albo 'Ty to lepiej ogarniesz'.
Piszę anonimowo, bo nie chcę, by ktoś rozpoznał w tej historii moją rodzinę. Ale czy to tylko ja tak mam? Czy naprawdę tak dziwne jest to, że marzę o chwilowym oddechu, nawet jeśli będzie to wizyta w szpitalu? Czy każda mama musi być superbohaterką, która nigdy się nie męczy i zawsze daje radę? Mam nadzieję, że może inne mamy podzielą się swoimi historiami i łatwiej nam będzie 'ciągnąć ten wózek' wspólnie, wiedząc, że wszystkie mamy tak samo?" – zastanawia się mama dwójki.