"Syn wył ze złości, rzucał zabawkami. Odkryłam metodę, która wyciszyła jego emocje"
Kamil często wpadał w złość
"Mój 4-letni syn Kamil był wprost nie do opanowania. Kiedy tylko coś mu nie pasowało, cała jego złość wychodziła na wierzch. Rzucał zabawkami, krzyczał, stukał nogami o podłogę, jakby nie potrafił znaleźć ujścia dla frustracji, którą czuł. W takich chwilach zupełnie nie wiedziałam, co mam zrobić. Czułam się bezradna, a serce mi pękało, bo nie chciałam, żeby moje dziecko żyło w takich emocjach. Próbowałam już różnych rzeczy, rozmawiałam, starałam się go uspokajać, ale nic nie działało. To był prawdziwy test mojej cierpliwości. Byłam coraz bardziej sfrustrowana, nie potrafiłam znaleźć żadnego sposobu, który by zadziałał. Każdy dzień był jak walka o spokój, a ja czułam się coraz bardziej wyczerpana.
Dopiero po wielu próbach trafiłam na coś, co naprawdę zmieniło naszą codzienność. Była to bardzo prosta rzecz – stworzenie w naszym domu strefy spokoju – miejsca, w którym mój syn mógł się wyciszyć, kiedy emocje brały górę – i to okazało się złotym trikiem.
Co to jest "strefa spokoju"?
Nie, nie jest to bynajmniej coś w stylu 'karnego jeżyka'. Strefa spokoju to miejsce, które stworzyłam w pokoju mojego syna, gdzie może on się wyciszyć, gdy poczuje się przytłoczony emocjami. Nie chodziło mi o to, by go karać czy izolować w sensie negatywnym – chodziło o stworzenie przestrzeni, która dawała mu poczucie bezpieczeństwa.
Ułożyłam tam miękki dywanik, poduszkę, kocyk i jego ulubione pluszaki tak, by mógł się położyć, przytulić i chwilę odetchnąć. Początkowo nie byłam pewna, czy to zadziała, ale z dnia na dzień widziałam, jak Kamil zaczyna traktować to miejsce jak swoją oazę spokoju. Szczerze? On to naprawdę polubił!
Jak to działa?
Kiedy moje dziecko czuło się zestresowane, złościło się lub nie mogło poradzić sobie z silnymi emocjami, pytałam, czy nie chce odpocząć w strefie spokoju. Nie musiałam już się denerwować i wymuszać natychmiastowego opanowania emocji. Kamil mógł po prostu usiąść w tym miejscu, odpocząć, a ja nie musiałam go krytykować ani złościć się, że nie radzi sobie z emocjami.
Czasami wystarczyło tylko kilka minut, żeby się uspokoił i był gotów wrócić do rozmowy. Czasami trwało to dłużej. Mój syn leżał w owej strefie i miał przestrzeń na przetworzenie swoich uczuć.
Dlaczego warto?
Z czasem zauważyłam ogromną zmianę. Moje dziecko nauczyło się radzić sobie z emocjami w sposób spokojny i kontrolowany. Dzięki strefie spokoju zyskał narzędzie do tego, by zrozumieć, że trudne emocje to nie koniec świata, że można się uspokoić, pomyśleć i wrócić do sytuacji w bardziej opanowany sposób. To jest coś, co naprawdę zmieniło naszą codzienność.
Jeśli macie w domu dziecko, które czasem nie radzi sobie ze swoimi emocjami, naprawdę polecam stworzenie takiej strefy spokoju. Warto dać dziecku przestrzeń do oddechu – dosłownie i w przenośni".
(Imiona bohaterów zostały zmienione).
Czytaj także: https://mamadu.pl/182003,denerwuje-cie-kiedy-dziecko-ci-przerywa-gdy-rozmawiasz-wyprobuj-ten-trik