Jak karać dziecko za złe zachowanie. Krzyki, klapsy, zakazy, straszenie, a może karny jeż?
Martyna Ryńska
07 września 2015, 14:42·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 września 2015, 14:42
Jak świat światem każdy z nas stara się znaleźć sprawdzony sposób na kształtowanie charakteru dziecka, tak by wyrosło na dobrego, mądrego człowieka, szanującego innych i potrafiącego podporządkować się regułom. Wszak towarzyszą nam one na każdym kroku, przez całe życie. Czy wystarczą tłumaczenia, a może niezbędna jest kara?
Reklama.
Beztroski okres, w którym pociecha bezwiednie przyjmuje nasze polecenia, mija szybko. Już kilkunastomiesięczne dziecko przechodzi okres buntu i zaczyna sprawdzać granice, na ile może sobie pozwolić. Niejednokrotnie już na tym etapie naszego rodzicielstwa orientujemy się jak łatwo teoria mija się z praktyką, a wszystkie przeczytane dotąd książki mają się nijak do naszego przypadku. By nie popaść w całkowity chaos kluczowa jest jedna zasada – na złe zachowanie reagować od razu i zawsze. Nawet najmniejsze wyjątki od reguły odbiera bowiem jako „zielone światło” dla swojego zachowania.
Bicie = nauka agresji Nie od dziś wiadomo, że bicie dziecka, to najgorsze z możliwych rozwiązań. Dotyczy to również „niewinnego” klapsa. Właściwie trudno uznać je za jakiekolwiek rozwiązanie, gdyż jedynym ich skutkiem jest wywoływanie złych emocji. Dziecko, niezależnie od wieku, chłonie wszelkiego rodzaju bodźce z zewnątrz. Jeśli reagujemy agresywnie, tego samego uczymy naszą pociechę.
Wiem, też jestem matką. Trudno o spokój w sytuacji, gdy nasza pociecha nie reaguje 10-ty czy 20-ty raz z rzędu na nasze polecenia. Mogę Was jednak zapewnić, że najgorsze, co możemy wtedy zrobić, to popaść w furię i krzyczeć. Lepiej w takiej sytuacji zamknąć się w innym pokoju czy łazience, by ochłonąć i dopiero wtedy wrócić do rozmowy. Nie raz skorzystałam z takiej metody – pomogło.
Tłumaczymy i wyjaśniamy To kluczowe słowa w procesie kształtowania norm zachowania dziecka i tak też powinniśmy pojmować samo słowo „kara”. W końcu wyciągamy konsekwencje za niewłaściwe zachowanie nie dla samego tego faktu, ale po to, by dziecko zrozumiało swój błąd i nie popełniło go w przyszłości. A do tego potrzebne jest tłumaczenie za jakie zachowanie zostało ukarane i jakie ma to skutki dla całego otoczenia. Innymi słowy, chodzi o to, by dziecko przestrzegało ustalonych zasad, ponieważ zrozumiało swój błąd, a nie dlatego, że boi się rodziców. Inaczej chwilowy strach szybko minie, a cała nasza praca pójdzie na marne.
Ważne, by niezależnie od czasu i miejsca reagować tak samo. Zarówno w domu , jak i w sklepie, kinie czy u znajomych, gdzie łatwiej o pójście na rękę dziecku dla tzw. świętego spokoju. Kluczowy jest też dialog rodziców, którzy niejednokrotnie sami utrudniają naukę zasad. W końcu ile razy zdarzyło się nam przymknąć oko na zasady ustalone przez drugą połówkę w sytuacji przebywania z dzieckiem sam na sam. Z kolei brak mówienia jednym głosem, to prosta droga do zmniejszenia autorytetu drugiego rodzica w oczach dziecka.
Mamo, tato – jestem! W całej tej batalii nie dajmy się zwariować. Wymyślone konsekwencje nieposłuszeństwa muszą być adekwatne do czynu. Trudno w końcu traktować tak samo fakt nieodstawienia talerza po kolacji z uderzeniem kolegi w przedszkolu. Taka hierarchizacja nagannych zachowań sprzyja samemu dziecku, które rozumie, kiedy zrobiło coś naprawdę złego, a kiedy był to tylko mały występek.
Nie bez znaczenia jest też wiek dziecka. Skuteczną metodą na kilkulatka może być już odseparowanie do innego pokoju czy na tzw. karnego jeża, czyli specjalne miejsce, w którym dziecko musi odczekać moment kary i przemyśleć swój błąd. Wiele matek z powodzeniem próbuje też wzbudzić wyrzuty sumienia, np. poprzez płacz, obrażanie itp. Dla nastolatka takie rozwiązania takie rozwiązania okazują się już zazwyczaj nieskuteczne. Tu na liście sprawdzonych sposobów są też wszelkiego rodzaju zakazy korzystania z ulubionej rozrywki – np. oglądania telewizora czy gry na komputerze.
Chwalenie dziecka za dobre sprawowanie, to często zapominany, a ważny element wychowania. Czy to poprzez system zbierania określonej puli uśmiechniętych buź czy słoneczek, które skutkuje otrzymaniem drobnego upominku.
Zanim do końca przeanalizujecie ten temat w swoich domach i dojdziecie do wniosku, że wychowujecie nieposłusznego urwisa, zastanówcie się czy przypadkiem złe zachowanie nie jest efektem braku uwagi z Waszej strony? Dziecko woli nabroić i choć przez chwilę być w centrum uwagi, niż być ignorowanym.