10-latka wróciła do domu z płaczem: "Wiedzą, że robią źle, więc ukrywają się w szkolnych toaletach"

Dominika Bielas
15 listopada 2024, 13:33 • 1 minuta czytania
Coraz częściej szkoły wprowadzają zakaz korzystania z telefonów. Nie wszystkim rodzicom się to podoba, tłumaczą oni, że będą mieli utrudniony kontakt z dzieckiem, ale czy tak naprawdę zdają sobie sprawę z tego, co robi ich pociecha podczas przerw? "Warto mieć świadomość, że toalety w szkole zamieniły się w azyl dla uzależnionych od telefonów" – żali się nasza czytelniczka.
Uczniom wydaje się, że znaleźli sposób na oszukanie systemu. Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Przeczytałam ostatnio na waszym portalu list od matki, która opisała problem z WC w szkole swojej córki. Wykurzyło mnie to, ale też zmobilizowało, by podzielić się również naszym doświadczeniem.


Moja 10-letnia córka, uczennica czwartej klasy, niedawno wróciła do domu z płaczem. Okazało się, że przez cały dzień nie mogła skorzystać z toalety. Bolał ją brzuch, była zestresowana i zawstydzona. Dopiero po długiej rozmowie przyznała, że sytuacja trwa już od jakiegoś czasu.

Co się dzieje w szkołach?

W naszej szkole obowiązuje zakaz korzystania z telefonów na przerwach – i bardzo dobrze. Problem w tym, że starsze klasy znalazły sposób na obejście tego przepisu. Otóż uczniowie gromadzą się w grupach w kabinach toaletowych, gdzie potajemnie grają w gry albo przesiadują na mediach społecznościowych. Czasem zajmują kabiny pojedynczo, ale zdarza się, że nawet kilka osób tłoczy się w jednej.

Dla młodszych dzieci, takich jak moja córka, oznacza to realny problem. Wstydzą się czekać, bo często spotykają się z ignorancją i niegrzecznym zachowaniem starszych uczniów. W efekcie nie korzystają z toalety przez cały dzień. Mówię tu o podstawowej potrzebie fizjologicznej, której realizacja jest utrudniona przez brak szacunku i odpowiedzialności ze strony innych dzieci.

Zgłosiłam sprawę w szkole

Od dyrekcji usłyszałam, że problem jest znany i że pracują nad rozwiązaniem. Rozumiem, że nie jest łatwo poradzić sobie z nastolatkami, którzy coraz bardziej uzależniają się od ekranów. Ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że skala problemu wykracza poza mury szkoły. To my, rodzice, musimy uświadomić sobie, jak bardzo nasze dzieci są uzależnione od technologii.

Nie chodzi mi o całkowity zakaz używania telefonów – żyjemy w świecie, w którym technologia jest nieodłączną częścią życia. Ale patrząc na zachowanie starszych uczniów, zaczynam widzieć pewne podobieństwa do nałogowych zachowań dorosłych. Ciągła potrzeba sprawdzania telefonu, brak umiejętności funkcjonowania bez niego nawet przez kilka godzin – to zachowanie osób uzależnionych!

Zachowanie tych starszych dzieci odbija się nie tylko na ich młodszych kolegach, ale także na ich własnym zdrowiu psychicznym i relacjach społecznych. Dzieci spędzają czas w kabinach toaletowych, zamiast rozmawiać z rówieśnikami na korytarzu czy bawić się na boisku. Czy naprawdę chcemy, by dzieci dorastały w przekonaniu, że takie zachowania są normalne?

Apeluję do innych rodziców: przyjrzyjmy się, jak często nasze dzieci korzystają z telefonów i w jakim celu. To, co można zauważyć w szkole, jest jedynie efektem tego, co dzieje się w domu...".

Czytaj także: https://mamadu.pl/169591,jak-obejsc-kontrole-rodzicielska-dzieci-znaja-na-to-sposoby