"Nastolatki nie mają hamulców. Scena ze sklepu dowodem, że nie szanują nikogo i niczego"

Hanna Szczesiak
07 listopada 2024, 11:03 • 1 minuta czytania
Zanim po przeczytaniu listu Agaty zaczniecie odsądzać dzisiejszą młodzież od czci i wiary, dobrnijcie do końca tego tekstu. Może i nastolatki bywają wulgarne, ale czy my jesteśmy od nich lepsi? Czy nam, dorosłym, nie zdarza się soczyście zakląć pod nosem, nawet w miejscu publicznym? A jeśli już ciśnie się wam na usta: "Mnie się nie zdarza!"... No właśnie. Opinie to nie fakty, a wrzucanie wszystkich do jednego worka nie ma sensu.
Nastolatki bywają wulgarne, ale przecież przykład idzie z góry. fot. Olia Danilevich/Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Piszę, bo chciałabym podzielić się tym, co mnie spotkało ostatnio. Mam trójkę dzieci – najmłodsze w przedszkolu, starsze w pierwszej i trzeciej klasie podstawówki. Patrząc, jak szybko dorastają, coraz częściej myślę o tym, jaki wpływ będą na nie mieli inni ludzie i czego będą się uczyły od rówieśników, kiedy będą w tym trudnym okresie dorastania. Ostatnie pokolenie nastolatków wydaje mi się inne, bardziej zblazowane i czasem całkiem pozbawione szacunku – i ta sytuacja w Lidlu tylko utwierdziła mnie w tych obawach.


W takim świecie mają dorastać dzieci?

Stoję przy kasie samoobsługowej. Obok para nastolatków, na oko 15-16 lat, chłopak i dziewczyna – typowy, trochę 'luźny' styl, kaptury na głowach, słuchawki. Zwyczajne dzieciaki. Gdy kończyli skanowanie produktów, kasa zaczęła mówić, żeby wyjęli zakupy i zabrali paragon. Chłopak od razu zaczął na nią bluzgać, głośno – 'zamknij się, k**wa!' i to parę razy, jakby naprawdę coś go z tą maszyną wyprowadziło z równowagi. Podeszła do niego pracownica sklepu, żeby nie przeklinał tak, a on jej powiedział 'spie**alaj'.

Tak mi się żal zrobiło tej babeczki i wstyd mi było za te dzieciaki. Zastanawiam się, skąd u młodych ludzi taki brak kultury i zwykłego szacunku – do obcych, do ludzi, którzy starają się im pomóc. Naprawdę przeraża mnie, że w takim świecie mają dorastać moje dzieci. Staram się wychowywać je, jak najlepiej potrafię, uczę, że warto być uprzejmym, szanować innych, a potem idę do sklepu i widzę coś takiego. Boję się, że niedługo będą przesiąkać zachowaniem grupy, byle tylko się 'dopasować', i że to, co staramy się wpoić im w domu, będzie wiecie o co potłuc.

Mam nadzieję, że może jednak nie każde środowisko nastolatków wygląda tak samo, choć ostatnio mam wrażenie, że to jakaś szersza 'moda' na bycie wulgarnym i popisywanie się takie. To strasznie smutne, bo jak ja byłam nastolatką (mam 40 lat), to rzadko można było coś takiego zobaczyć. Może przesadzam, może za bardzo się tym przejmuję – ale nie mogę tego wyrzucić z głowy. W końcu chodzi o dzieci, które za chwilę będą kształtować naszą przyszłość".

Na młodych narzekamy, a sami nie jesteśmy lepsi

Odpowiem na ten list anegdotą: jakiś czas temu, przed 9 rano, przechodziłam obok banku – placówka była czynna od 9. Akurat minęłam się na chodniku ze starszym panem, 70+, rzucającym soczyste "ku*wy" i "ch*je", bo "on nie ma czasu", bo wiecie: to DLA NIEGO banku wcześniej nie otworzą?

Czy to oznacza, że całe pokolenie seniorów nie ma szacunku do innych, jest zblazowane i egoistyczne? Oczywiście, że nie. Tak jak zachowanie pary nastolatków nie oznacza, że wszystkie alfy i zetki są takie pyskate.

Czytaj także: https://mamadu.pl/190151,to-byla-ostatnia-wycieczka-mojego-syna-nie-stac-mnie-na-sponsoring