"Przez szkolne obiady córkę wytykają palcami. Wstyd, co wyrośnie z tego pokolenia?"
"Moja córka chodzi do 7 klasy. Regularnie korzysta ze szkolnej stołówki, gdzie otrzymuje ciepłe obiady. Uważam, że to ważne, by w ciągu dnia miała wartościowy, zbilansowany posiłek. Niestety, ostatnio stała się obiektem kpin wśród rówieśników. Uznali, że obiady w stołówce są 'dla maluchów', a w jej wieku lepiej przynosić przekąski lub kupować coś w sklepiku. W efekcie coraz mniej dzieci chodzi na obiady, zastępując je mniej zdrowymi produktami.
Moja córka, choć lubi jedzenie w stołówce, zaczęła rezygnować z obiadów, bo nie chce wyróżniać się wśród koleżanek. Ostatnio wróciła ze szkoły cała zapłakana. Jest jej trudno przeciwstawić się presji rówieśników. Jako rodzic czuję się bezradna, bo z jednej strony zależy mi na jej zdrowiu, z drugiej – wiem, jak ważna jest akceptacja grupy.
Zastanawia mnie, dlaczego zdrowe nawyki są postrzegane przez nastolatki jako coś wstydliwego. Chodzenie na obiady powinno być czymś naturalnym, a szkoła powinna promować takie wartości, jak dbałość o zdrowie i prawidłowe odżywianie. Niestety, w wielu przypadkach ciepły posiłek kojarzy się z czymś dziecinnym, przez co dzieci rezygnują z obiadów w obawie przed drwinami.
Uważam, że warto poruszyć ten temat szerzej – zarówno wśród rodziców, jak i w szkołach. Wspierajmy dzieci w podejmowaniu świadomych decyzji dotyczących zdrowia, nawet jeśli wiąże się to z przełamywaniem presji rówieśników. Edukujmy nasze pociechy, że jedzenie ciepłych, pełnowartościowych posiłków to dbałość o siebie, a nie powód do wstydu. Widzę, jak to wszystko wpływa na moją Martę, jak jest jej ciężko. Aż smutno mi się myśli, co będzie z tym pokoleniem, skoro ma takie podejście i tak łatwo przychodzi mu ocenianie innych".