Od 2026 r. ze szkół znikną chemia, biologia, geografia i fizyka? Rewolucyjny pomysł MEN

Martyna Pstrąg-Jaworska
19 września 2024, 11:00 • 1 minuta czytania
W polskim szkolnictwie w ciągu ostatniego roku wprowadzono szereg reform, które mają naprawić system. Teraz Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada, że rozważa połączenie przedmiotów ścisłych w szkole podstawowej, bo zintegrowane nauczanie lepiej usystematyzowałoby wiedzę uczniów.
MEN chce scalić przedmioty przyrodnicze w jeden w szkole podstawowej. fot. Pawel Wodzynski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zmiany w szkole

Ministerstwo Edukacji Narodowej cały czas pracuje nad reformami w szkolnictwie, które pomogą uczniom lepiej przyswajać wiedzę bez przeciążania się. W 2024 roku wprowadzono nowy program nauczania, a także skróconą listę lektur. W przyszłym roku 2025/2026 dzieci i młodzież mają się uczyć m.in. wychowania obywatelskiego. Teraz pojawiły się przypuszczenia, że kolejne reformy MEN szykowane są na rok 2026.


Jak podaje "Rzeczpospolita", przedmioty: biologia, chemia i geografia (wspomina się również o fizyce) mogą zniknąć całkowicie ze szkół podstawowych. Pojawił się pomysł, żeby zamiast 3 różnych spiąć wszystko w jeden przedmiot: przyrodę, która obecnie jest prowadzona tylko w 4 klasie szkoły podstawowej. Później uczniowie mają podzielony materiał na chemię, biologię i geografię oraz fizykę. O pomyśle scalenia przedmiotów w jeden mówiła Katarzyna Lubnauer, sekretarz stanu MEN.

– Po reformie 2026 r. chcemy połączyć przedmioty przyrodnicze, które są przecież interdyscyplinarne, w jeden przedmiot. Na przykład, gdy mówimy dziś o kwaśnym deszczu, to poruszamy sprawy z chemii, biologii i geografii. A często jest tak, że uczniowie mówią o tym samym zjawisku na różnych przedmiotach, nie wiedząc, że mówią o tym samym – komentowała w rozmowie ze wspomnianym portalem w programie "Rzecz o polityce".

Polityczka zaznaczała, że należy dzieciom i młodzieży wiedzę przekazywać segmentami: – Jak będzie wyglądać ta zmiana? Możliwe, że wydłużymy okres nauczania tego przedmiotu na kolejne lata. O szczegółach będziemy mówić wkrótce, przedstawiając ramowe plany nauczania – zaznaczała.

Szkoły nie są gotowe na połączenie

Pomysł ten poparło Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych, które od lat stara się o połączenie materiału z przedmiotów przyrodniczych. – Ten pomysł to rewelacja. Chcielibyśmy, by dzieci miały cztery godziny przyrody z rzędu, by mogły wychodzić na zewnątrz, obserwować, zbierać liście, eksperymentować. W szkole podstawowej na lekcjach przyrody nie są potrzebne książki i zeszyty, tylko doświadczenia – komentował dr Karol Dudek-Różycki, nauczyciel chemii i członek PSNPP.

I dodał: – Choć nie mielibyśmy nic przeciwko temu, by przyroda była przez cały okres szkoły podstawowej. Oddzielne przedmioty, jak biologia, chemia, fizyka i geografia, mogłyby się pojawić dopiero w szkole ponadpodstawowej, a jeśli wcześniej, to od siódmej klasy.

Problemem może być to, że polskie szkoły nie są przygotowane, żeby uczyć aż do 7. klasy zintegrowanego przedmiotu przyrodniczego, na którym będą prowadzone np. eksperymenty. Pracownie chemiczne nie są najgorzej wyposażone, ale wiele szkół w ogóle z nich zrezygnowało na rzecz technologicznych rozwiązań i np. zainwestowało w sale projekcyjne do oglądania filmów zamiast w sprzęt do przeprowadzania eksperymentów.

Połączenie przedmiotów mogłoby jednak pomóc w problemie braku nauczycieli w szkołach. W wielu miejscach brakuje bowiem przede wszystkim pedagogów nauczających przedmiotów ścisłych, np. chemików czy fizyków. Ci, którzy nadal pracują w szkole, mogliby po doszkoleniu uczyć również elementów przyrodniczych związanych np. z biologią.

Źródło: rp.pl, rmf24.pl

Czytaj także: https://mamadu.pl/187592,bedzie-wiele-nowosci-7-rzeczy-ktore-sie-zmienia-w-nowym-roku-szkolnym