Plan rozpoczęcia roku szkolnego mnie zdenerwował. To jawna dyskryminacja dzieci

Martyna Pstrąg-Jaworska
29 sierpnia 2024, 11:51 • 1 minuta czytania
Rozpoczęcie roku szkolnego w wielu placówkach przebiega tak, że oprócz uroczystego wystąpienia dyrekcji i nauczycieli szkoły biorą udział w mszy świętej. Nasza czytelniczka jest tym oburzona. Jej córka chodzi do publicznej świeckiej szkoły, w której władze zakładają, że uczniowie stawią się w kościele na rozpoczęciu roku.
Obowiązkowa msza święta w świeckiej szkole to dyskryminacja. fot. Adam STASKIEWICZ/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Za chwilę nowy rok szkolny

"W mediach społecznościowych i na stronie internetowej szkoły, do której chodzi moja córka, opublikowano plan rozpoczęcia roku szkolnego. Julka zaczyna teraz 8 klasę szkoły podstawowej, więc stresuję się tym rokiem chyba jeszcze bardziej niż ona" – zaczyna swój list mama 14-letniej Julki.


"Nie będzie już przelewek, trzeba będzie przysiąść przy książkach i dobrze przygotować się do egzaminu 8-klasisty. Kiedy jednak otworzyłam rozpiskę, żeby przeczytać co i jak, byłam trochę zdziwiona. Po chwili poczułam też irytację. Okazało się, że dyrekcja ustaliła, że najpierw o 8:45 jest zbiórka w szkole, wzięcie sztandarów itp., a następnie uroczysty pochód do pobliskiego kościoła i tam o 9:00 msza święta. Dopiero po mszy jest spotkanie w sali gimnastycznej i przejście uczniów do klas ze swoimi wychowawcami".

Zakładają, że wszyscy idą do kościoła

Mama nastolatki opowiada, co wprawiło ją w złość: "Najbardziej wkurzyło mnie to, że dyrekcja zakłada, że wszyscy uczniowie stawią się na zbiórce i pójdą grzecznie do kościoła. Nie napisano godzin spotkania w szkole i w klasach. Co z tymi uczniami, którzy nie uczęszczają na religię, nie są wierzący, a więc nie chodzą też na msze? Czy mają dostosowywać się do grupy? Rozumiem pójście do kościoła na ślub czy pogrzeb, bo nawet jeśli nie wierzymy, robimy to z szacunku dla tych osób czy ich rodzin.

Nie rozumiem jednak dlaczego przymusza się uczniów do uczestnictwa w mszy. Przecież szkoła córki nie jest katolicką placówką – to publiczna szkoła podstawowa w mieście wojewódzkim. Dlaczego więc nawet nie podano orientacyjnej godziny, o której będzie spotkanie na sali w szkole? Rozumiem to w ten sposób, że dyrekcja w domyśle uważa, że nie trzeba jej podawać, bo wszyscy dotrą tam z całą grupą, która będzie wracała z kościoła".

Czy to nie jest dyskryminacja?

"Oczywiście, nie jestem głupia, moja córka też nie. Julka nie będzie szła do kościoła i pójdzie do szkoły ok. godzinę później, czyli o 10:00 (godzinę po rozpoczęciu mszy). Nie uważacie jednak, że to pewien rodzaj dyskryminacji? Wiele osób oburza się, że religia jest spychana na margines, że lekcje mają być łączone dla kilku klas.

Tymczasem u córki w szkole w najlepsze trwa dyskryminowanie tych, którzy wierzący nie są. Też mogłabym podnieść bunt, że to nie w porządku. Jakoś jednak nie biegnę na skargę do ministerstwa, że świecka szkoła zakłada, że wszyscy uczniowie będą uczestniczyli w mszy świętej" – kończy wiadomość nasza czytelniczka.

Czytaj także: https://mamadu.pl/187820,to-co-robi-szkola-z-poczatkiem-roku-to-kpina-i-absolutny-brak-szacunku