Mama ostrzega przed koloniami: "Nie męczcie dziecka, to nie dla każdego"
Kolonie nie dla każdego?
Nasze pokolenie było wysyłane na kolonie w zasadzie bez pytania nas o zdanie. Była to najtańsza opcja, jeśli ktoś nie mógł liczyć latem na dziadków. Weronika, która do nas napisała, przekonuje, że nie jest to jednak atrakcja dla wszystkich dzieci i warto wziąć to pod uwagę.
"Kolonie są dobre, ale dla dzieci przebojowych i asertywnych. Takich, które potrafią same się bronić. A dzieci nieśmiałe i wrażliwe nie powinny jechać na kolonie. Pamiętam, gdy moja mama namawiała mnie, abym pojechała i się rozerwała. Zrobiłam to bardziej dla niej niż dla siebie. Bo nie chciałam jej zawieść.
Tam trafiłam na wyjątkowo wredne koleżanki, które sprawiły, że poczułam się upokorzona. Niektóre dzieci czują się lepsze, bardziej akceptowane, wyróżnione, wtedy gdy mogą upokarzać inne dziecko przy całej grupie. Takie co zostało uznane za ‘inne’, ‘dziwne'. Właśnie ja byłam takim kozłem ofiarnym" – wspomina nasz czytelniczka i dodaje: "Dlatego mojej córki nie wyślę na kolonie".
To się nie opłaca
"Amelka jest dzieckiem cichym i spokojnym. Ona nie czułaby się szczęśliwa, gdyby musiała słuchać się we wszystkim opiekunów kolonii. Nie potrafi się bronić. Gdy jej dokucza jakieś dziecko, to zamiast mu się odpłacić tym samym, odchodzi z płaczem.
Co innego, gdy wyjeżdża razem ze mną i mężem. Wtedy czuje się bezpiecznie i możemy robić razem wiele ciekawych rzeczy. To my wspólnie decydujemy, co zjemy i co kupić.
Muszę przyznać, że taniej wychodzą wczasy na trzy osoby niż kolonie na jednego dziecka. Tyle, co bym wydała na kolonie dla córki na dwa tygodnie, to za to opłacę pokój dla siebie, córki i męża.
Zanim wyślecie swoje dziecko na kolonie, to zwróćcie uwagę, jak się ono zachowuje wśród rówieśników. Jeśli dziecko boi się towarzystwa innych i nie lubi się dostosowywać do zasad. To nie męczcie dziecka. Bedzie szczęśliwsze, jadąc z wami.
Warto na to zwrócić uwagę
Nie wiem, jak jest teraz, ale ja w dzieciństwie na koloniach trafiłam na opiekunów nieodpowiedzialnych. W obcym mieście na wycieczce powiedzieli do dzieci, że mogą chodzić, gdzie chcą, ale za pół godziny wszyscy mają spotkać się w określonym miejscu. Nie wyobrażam sobie, aby tak zachowali się wobec mojego ośmioletniego dziecka. A co gdyby dziecko się zgubiło? Albo ktoś porwał? Przynajmniej teraz to dzieci mają telefon ze sobą. I mogą powiadomić rodziców o wszystkim".
Czytaj także: https://mamadu.pl/186686,sytuacja-z-letniego-obozu-swiadczy-o-jednym-mlode-pokolenie-wyginie