Za nami pierwszy tydzień wakacji i pierwsze relacje z samodzielnych wyjazdów. Nasza czytelniczka twierdzi, że choć warunki są znacznie lepsze niż te, w jakich my spędzaliśmy wakacje przed laty, to dzieci i tak źle znoszą kolonie. Zdaniem Agnieszki współczesne pokolenie jest zbyt delikatnie, a to tylko i wyłącznie przez naszą nadopiekuńczość.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mamą 9-letniej Hani. W tym roku uznaliśmy z mężem, że najwyższa pora, by córka wyjechała pierwszy raz na kolonie. Przecież sami w tym wieku już wyjeżdżaliśmy na wakacje bez rodziców. Mamy miłe wspomnienia i tego też chcieliśmy dla naszej córki.
Znaleźliśmy ciekawą ofertę obozu nad polskim morzem. Wszystko pięknie opisane: lokalizacja, program atrakcji, wyżywienie. Bez porównania do warunków, w jakich 30 lat temu sami spędzaliśmy lato.
U nas to było nocowanie w szkole, duże sale, wspólna łazienka na korytarzu i kanapki na śniadanie i kolację, mimo to mam świetne wspomnienia. Dziś dzieci mają wyjazdy niczym all inclusive: pokoje 2-3-osobowe, prywatne łazienki, bufet. Czego chcieć więcej!
Nie przygotowałam jej
Hania była niby przekonana do wyjazdu, ale problemy zaczęły się jeszcze przed odjazdem. Od samego rana płakała, a najbardziej rozkleiła się przed autokarem. Zamiast dobrze się bawić, ciągle do nas wydzwania albo pisze i narzeka praktycznie na wszystko.
Nie smakuje jej jedzenie, nie podoba się pani i koleżanki. Zupełnie nie potrafi się odnaleźć na takim wyjeździe. Jest wrażliwym dzieckiem, ale byłam przekonana, że już odpowiedni czas na takie samodzielne wakacje. Reakcja córki uświadomiła mi jednak jedną rzecz.
Skupiliśmy się na wieku naszego dziecka, a nie na jego gotowości psychicznej. Dziś dzieci są inne, delikatniejsze. Jako rodzice znacznie bardziej chronimy nasze dzieci, nadzorujemy każdy ich krok, kierujemy tym, co mają robić. Przez to są mocno przywiązane do nas, ale i do zasad panujących u nas w domu. Pewne rytuały mają dać poczucie bezpieczeństwa, okazuje się jednak, że jednocześnie mocno utrudniają one pierwsze rozstania.
Nasi rodzice mniej się tym wszystkim przejmowali, przez co my byliśmy bardziej samodzielni. Jadąc na kolonie w wieku lat 7 czy 8 lat, skupialiśmy się na dobrej zabawie, a nie na wszystkim tym, co jest inaczej niż w domu. Dziś dzieci, zamiast cieszyć się samodzielnością i niezależnością, odczuwają ciągły brak rodziców. Mam poczucie, że trochę nawaliłam. Obawiam się, że to pierwszy i ostatni wyjazd Hani".