Nie chcę, by moja córka była "bezproblemowa". To błąd pokoleń, którego mam dość
Publikuje takie słowa: "Córka, którą wszyscy nazywali tym 'bezproblemowym' dzieckiem, zawsze stawiała wszystkich przed sobą. Opanowała do perfekcji sztukę tuszowania tego, że wypełnia ją niepokój. Oto dlaczego: ta córka dorastała w przekonaniu, że nie może polegać na nikim, kto zrozumiałby jej emocje i zaspokoił potrzeby.
Większość swojego dorosłego życia, żyje w nieprawdzie. Fantazjuje o innym życiu, ukrywając cały ból, który w sobie nosi. Wyrzuca sobie każdy, najmniejszy błąd, musi być perfekcyjna. Musi być bezproblemowa. To jedyna droga, by nie stała się ciężarem".
Dość. Nie chcę jako matka popełnić tych pokoleniowych błędów.
Kontroluj, nie zagłuszaj
Jest mi trudno jako matce stawać do wielkich emocji mojej córki. Jest mi trudno stawać do własnych wielkich emocji. A jednak nie wybrałabym innej drogi i wolę, by tak zostało. Wolę, by moja córka krzyknęła, niż dusiła w sobie złość. By powiedziała "dość", zamiast zgadzać się na coś, czego nie chce.
Wolę, by nauczyła się kontrolować swoje emocje, a nie je zagłuszać.
Może właśnie dlatego, że wiem, jakie są konsekwencje "odkładania ich na później". Wiem, jak to jest, kiedy przez lata stawia się emocje innych osób wyżej niż swoje własne, kiedy zagryza się zęby, żeby nie zranić drugiej osoby, jednocześnie raniąc siebie. Wiem, jak się czuje człowiek, który mówi "tak", a myśli "nie". Wiem, bo byłam w tych wszystkich miejscach.
I zajmuje mi lata, by wrócić do siebie i nauczyć się mówić: ja.