Moja córka nie słyszy ode mnie, że ma być piękna. Mam jej do powiedzenia coś więcej

Magdalena Woźniak
22 marca 2024, 13:49 • 1 minuta czytania
Zaczęłam pisać ten tekst, a jednak uwierało mnie określenie z tytułu. "Moja córka nie słyszy ode mnie, że ma być piękna". Cóż, to niezupełnie prawda. Moja córka słyszy ode mnie, że jest niezwykła, że jest mądra, a czasami również, że jest piękna. Myślę sobie o tych słowach teraz i o tym, w jakim kontekście ich używam i chyba w tym tkwi istota.
Mówię mojej 6-letniej córce, że jest pięknym człowiekiem. Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Mówię mojej 6-letniej córce, że jest pięknym człowiekiem. I wyjaśniam, co to dla mnie oznacza. Mówię jej: "Słyszę, że wykazałaś się ogromną cierpliwością. To było bardzo dojrzałe". W innej sytuacji mówię: "Słyszę, że próbowałaś pomóc tej dziewczynce, twoje serce jest wielkie i dobre".


Nie przypominam sobie natomiast sytuacji, w której mówię do córki: "Masz piękne czarne oczy, pełne usta i lśniące włosy. Jesteś piękna". I ta historia jest o tym, że piękno może mieć różne wymiary i definicje.

Jeżeli jako rodzice nadamy mu jeden wymiar, cielesny, to prawdopodobnie presja naszych córek, by gonić za jakimś ustalonym z góry kanonem wyglądu, będzie realna. Natomiast jeżeli te kryteria ustawimy raczej na piękno duszy, wartości wyższe, cechy, które dziecko nabywa, to piękno może mieć dla dzieci przyjemne konotacje.

Kobieta=ciało

– Myślę, że w tej chwili największą trudnością w życiu dziewczyn jest seksualizacja i to, że jesteśmy ciałocentrycznym społeczeństwem. Mam wrażenie, że to, co kobiety wywalczyły przez ostatnich 100 lat – prawo do kształcenia, inwestowania w umysł, kompetencje zawodowe – często jest marnotrawione przez coraz bardziej ciasny gorset oczekiwań wobec kobiecego ciała – mówi dr hab. Iwona Chmura-Rutkowska w rozmowie z redaktorką Vogue.

Noszę w sobie echa tej wypowiedzi, jako matka dziewczynki i jako kobieta. I jednego jestem pewna: nie chcę, by moja córka odbijała się w oczekiwaniach innych osób, dotyczących jej ciała i jej wyglądu. Mam takie głębokie poczucie, że nie o to nasze przodkinie walczyły przez stulecia. Nie to chcemy wykrzyczeć jako kobiety, dość traktowania nas jak przedmiotów ozdobnych.

Kobiety na całym świecie mają teraz krzyczeć, mają mówić, mają mieć prawa i płace na równi z mężczyznami. To jest teraz kobiece, to jest teraz przestrzeń, którą chcemy objąć. Nie zarys piersi pod bluzką, nie linię bioder, nie kształt pośladków. Kobieta jest człowiekiem, nie ciałem. Kobieta jest siłą, jest życiem, jest rodzicielką, jest źródłem.

To chciałabym powiedzieć mojej córce. Potrzebujemy zmian na poziomie społecznym, systemowym, ewolucji, może rewolucji… Jednak zbudowanie tego fundamentalnego przekonania w naszych córkach, że są ponad ciałem, że są czymś więcej, jest podstawą. One już będą wiedziały, co zrobić z tym zaufaniem i z siłą, z którą pozamiatają okruchy patriarchatu za kilka dekad.

Czytaj także: https://mamadu.pl/181484,6-rzeczy-ktorych-nauczyla-mnie-moja-piekna-corka-przez-6-lat-swojego-zycia