Teść uważa, że powinnam zrobić na złość księdzu. Wszystko przez jeden komunijny trend
"Moja Pierwsza Komunia Święta odbyła się w latach 90. 'Załapałam się' jeszcze na ten pamiętny komunijny przepych: falbanki, bufki, błyszczące dżety, obcasiki i loki. Miało być dużo wszystkiego. To była istna rewia mody. Gdy w większości parafii wprowadzili alby czy jednolite skromne sukienki, pomyślałam, że to świetny pomysł. Rodzina męża jest jednak innego zdania.
Tak jest ładniej
Za niecałe dwa miesiące nasza córka idzie do Pierwszej Komunii Świętej. Po świętach odbieramy zamówioną w salonie kreację. W naszej parafii jest narzucony jeden konkretny model sukni. Jesienią krawcowe zbierały wymiary i wkrótce czeka nas przymiarka. Ponieważ coraz bliżej tego wydarzenia, ostatnio, podczas rodzinnego obiadu, wywiązała się dyskusja, która mnie załamała.
Sam pomysł skromnych sukienek bardzo mi się podoba. 9-latki w minisukniach ślubnych to była przesada, przecież tego dnia istotne jest coś innego. Poza tym uważam, że gdy wszystkie dzieci są podobnie ubrane, wygląda to bardzo ładnie. Poza tym nie ma 'tych lepszych'.
Nieco mniej podoba mi się fakt, że to ksiądz narzuca bardzo konkretną firmę szyjącą. To jasno widać, że to 'złoty biznes', a ceny powalają. Z drugiej strony tak pewnie jest łatwiej ogarnąć to logistycznie. Wyzwaniem jest też pogodzić kilkadziesiąt osób co do modelu. W naszym przypadku nie padło na to, co się podobało córce, przegłosowany został inny fason. Trochę szkoda.
Zrobić po swojemu?
Gdy podczas obiadu z teściami opowiedziałam, jak to teraz wygląda, usłyszałam, że nikt nie może zmusić mnie do zakupu konkretnej sukienki. 'No przecież proboszcz nie wyrzuci Paulinki z mszy, gdy kupisz jej coś innego?' – słyszałam z ust teścia i oniemiałam.
Nawet jeśli mi się nie podoba do końca wybór podjęty przez większość rodziców, to moim zdaniem są jakieś określone zasady i spójna koncepcja. Nie widzę absolutnie powodu, by się wyłamywać.
Jednak zdaniem rodziny męża nie tylko mogę, ale i nawet powinnam to zrobić. Chodzi o to, by Paulinka się wyróżniała na tle innych dzieci, a także, by zrobić na złość księdzu. Ich zdaniem to barbarzyństwo odbierać dziewczynkom i ich rodzicom możliwość decydowania o kreacjach. Uważają także, że wybrane sukienki są po prostu brzydkie i nie mogę się na to godzić.
Co gorsza, zaczęli mnie zasypywać linkami i zdjęciami bardzo strojnych sukni, jak dla księżniczki: z tiulową spódnicą, kokardami i koronkami. Naciskają, że to oni kupią wnuczce taką kreację. Nie dociera do nich, że mi się ten nowy trend bardzo podoba i ja nie zamierzam ulegać ich koncepcji rodem z lat 90."
Czytaj także: https://mamadu.pl/137115,jak-wyglada-rocznica-komunii-niejednego-zaskoczy