Przestańcie histeryzować nad cenami Komunii. Ja zredukowałam koszty o połowę
"W tym roku moje dziecko idzie do Pierwszej Komunii, ale przygotowania zaczęły się tak naprawdę już 10 miesięcy temu. W ubiegłym roku byłam pełna obaw, jak to wszystko sfinansuję, bo ceny są faktycznie szalone. Rodzice jednak zapominają, że mają wybór.
To przecież ty decydujesz
Nie chodzi mi o samą rezygnację z imprezy (choć to także nadal jakiś wybór). Analizując jednak każdy aspekt przygotowań, możemy zadecydować, co jest dla nas ważne i ile chcemy wydać.
Najtrudniejsze chyba było uświadomienie sobie, że naprawdę nie musimy zapraszać rodziny, bo tak wypada, a jedynie tyle osób, na ile nas stać. Gdy zmieniłam nastawienie, nagle z naszej listy 'odpadło' kilka ciotek i kuzynek. Cały czas sobie powtarzam: nikt mi nie daje pieniędzy na organizację Komunii, więc to ja decyduję, ile na to przeznaczę pieniędzy.
Szukanie oszczędności jest wymagające
Druga kwestia to wcześniejsze poszukiwanie miejsca na imprezę. Te znane i reklamowane mają zawsze wyższe ceny. Trzeba się wysilić, ale warto, bo ceny potrafią być niższe nawet na kilkadziesiąt złotych na talerzyku. Tort upiekę sama, a alkoholu na takiej imprezie być nie musi. Jest oszczędność? I to niemała! Ale to nie koniec moich 'cięć'.
Sukienkę do Komunii z dodatkami znalazłam na OLX za 120 zł, zamiast płacić jakieś 600-700 zł za nowy zestaw w salonie. Także ubranie na zmianę czy kreacje dla innych członków rodziny wygrzebałam z naszych szaf lub serwisów z używaną odzieżą. Umówmy się, te ubrania często są zakładane tylko raz, są w idealnym stanie i przecież nikt nie musi wiedzieć skąd je mamy, kiedy je kupiliśmy i ile za nie daliśmy.
Zakupy te rozłożyłam sobie także w czasie, by nie obciążać na raz domowego budżetu. Nie zamierzam także specjalnie umawiać się do fryzjera czy na paznokcie, bo to wszystko mogę sobie sama w domu ogarnąć.
Trzeba chcieć
Ja z grubsza zredukowałam koszt organizacji Komunii o połowę i gwarantuję wam, że nie będzie ani 'biednie', ani 'obciachowo'. Powiedziałam dziecku wprost, że wolę wydać mniej na używaną kreację i dołożyć jej np. do komputera. Sama uważa, że przecież nie widać po sukience, że wcześniej należała do innego dziecka.
Wszystko da się zorganizować taniej, ale trzeba tylko chcieć. Teraz widzę, że ludzie stali się bardzo wygodniccy, godzą się na pierwszą lepszą cenę, nie kombinują, nie szukają oszczędności, a potem płaczą. Cóż, jesteście sami sobie winni!".