"Rodzisz dzieci, by brać te wszystkie zasiłki" – życzliwość kobiet nie zna granic?
Znamienne przysłowie mówi, by nie oceniać książki po okładce. I choć znamy je doskonale, nie traktujemy go poważnie. Oceniamy, komentujemy i obgadujemy, często nawet niewiele wiedząc o tej drugiej osobie. Suche fakty nam wystarczą, by wyciągnąć daleko idące wnioski. Wnioski, które swoją niesprawiedliwością krzywdzą.
Życiowe problemy
Od kilku tygodni wracam do listu nadesłanego przez jedną z kobiet. Czytam, analizuję i zamykam. Jednak myślę, że właśnie teraz nadszedł moment, by po części ujawnić jego zawartość. By pokazać to, co w nim najważniejsze.
Ewelina jest mamą, która samotnie wychowuje dwójkę dzieci w wieku 2 i 4 lat. Przyznaje, że popełniła w życiu wiele błędów, ale co, jak co, swoje dzieci kocha nieograniczoną niczym miłością. Są dla niej całym światem, to one nadają sens jej życiu.
"Ojciec, a dokładniej ojcowie – nieznani. Panowie odwrócili się ode mnie na pięcie, gdy tylko dowiedzieli się, że jestem w ciąży. Nie mam szczęścia do facetów, trudno. Nawet nie próbowałam ich szukać, nakłaniać czy prosić, by uznali dziecko. Bo po co dziecku ojciec, który nie chce się do niego przyznać"– pisze.
Jest niemalże sama, bez faceta, rodzeństwa czy rodziców. Może jedynie liczyć na pomoc koleżanki i sąsiadki, które czasami zostają z maluchami, czy zabiorą je na plac zabaw, by Ewelina mogła w spokoju posprzątać w domu czy zrobić zakupy. Pracuje zdalnie, na pół etatu. Także na nadmiar pieniędzy na pewno nie narzeka. Czasami musi nieźle się nagimnastykować, by do pierwszego starczyło.
Ale serdeczna...
O ile koleżanka jej sytuację doskonale rozumie, to sąsiadka przeszła ostatnio samą siebie.
"Miałyśmy odmienne zdanie w jakimś tam temacie. Zaczęłyśmy się kłócić, zrobiło się niezbyt przyjemnie. Chciałam, by wyszła. Mówiłam, żebyśmy zakończyły rozmowę, bo do niczego dobrego nie prowadzi. Jednak ona, w tej złości i nerwach wybuchła. ‘Chcesz wiedzieć, co o tobie myślę? Samotnie wychowujesz dzieci, by tylko brać te zasiłki. Tylko kasa się dla ciebie liczy. Ty przecież państwo okradasz!’" – wykrzyczała sąsiadka i trzasnęła drzwiami.
Od tamtej pory kobiety się do siebie nie odzywają, udają, że się nigdy nie poznały. Ewelina pogodziła się z tym, że straciła znajomą, ale nie może zrozumieć, jak ktoś mógł tak w ogóle pomyśleć? Jak ktoś mógł ją tak ocenić? Przecież to niedorzeczne.
Tutaj doskonale pasuje komentarz, który pojawił się pod jednym z moich tekstów w mediach społecznościowych.
"Prawda jest taka, że kobieta kobiecie wilkiem. Najdotkliwiej oceniają i krytykują kobiety. Patrzą tylko żeby dowalić jedna drugiej. Niestety ale tak jest" – pisze jedna z naszych czytelniczek (pisownia oryg. – przyp.red.).
Przyznaję jej rację w 100 proc., chciałabym się sprzeciwić, ale nie mogę. Napisała prawdę, brutalną, ale prawdę.
To niestety nie koniec
Z bardzo nieprzyjemnym komentarzem spotkała się też mama piątki dzieci, która razem z nimi stała w długiej kolejce w sklepie. Starsza kobieta, mogłoby się wydawać, że taka kulturalna, niemalże na cały sklep krzyknęła: "Rodzisz te dzieci, by brać 800+. Przecież te pieniądze powinny być dla mnie, powinnam mieć wyższą emeryturę. Nieroby".
Gdybym nie słyszała na własne uszy, nie uwierzyłabym, że kobieta do matki piątki dzieci może powiedzieć tak krzywdzące słowa.
Czasami zastanawiam się, dokąd to wszystko zmierza? Skąd w nas tyle złości, nienawiści, agresji? Nie ma dzieci – źle, ma ich piątkę – jeszcze gorzej. Niezaradna to leń, sama wychowuje dwójkę maluchów – okrada państwo.
Nie wiem, jak to spuentować. Co napisać, by miało to sens. Myślę, że najlepiej będzie, jak po prostu nie napiszę nic. Każda z nas niech sobie w myślach dokończy. Mam tylko jedną prośbę – zanim ocenisz, przypomnij sobie, że drugi człowiek też ma uczucia. I jak to mówi mój syn "Kto się przezywa, sam się tak nazywa".
Czytaj także: https://mamadu.pl/182702,im-mlodsze-tym-wiecej-wiedza-mam-dosc-zetek-i-bezdzietnych-i-matek-tez