Czy twoje dziecko może być uzależnione od telefonu? Psycholożka odpowiada

Magdalena Woźniak
07 marca 2024, 12:35 • 1 minuta czytania
Autorka książek dla rodziców, psycholożka Julia Izmalkowa, publikuje na swoich kanałach treści, którymi stara się dmuchać w żagle rodziców na całym świecie.
"Dziecko nie jest uzależnione od telefonu, tylko od przyjemności". Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W jednym z ostatnich postów poruszyła temat uzależnienia od telefonu u dzieci. Stanowczo twierdzi, że takowe nie istnieje, gdyż nie figuruje w klasyfikacji zaburzeń psychicznych.


Uzależnienie

Izmalkowa mówi wprost: "Dziecko nie jest uzależnione od telefonu, tylko od przyjemności".

Kontynuuje, wyjaśniając na przykładzie własnym i swojego syna. Sama będąc tą matką, która martwi się o czas syna przed ekranem telefonu, widzi wyraźnie, że proponując mu równie przyjemne dla niego zajęcie, jest w stanie wyeliminować telefon z ich życia.

Ja również jestem matką kilkuletniej dziewczynki i widzę wyraźnie, że nie tylko da się wychować dziecko współcześnie bez telefonu, ale również da się go ograniczać lub zwiększać intensywność używania, w zależności od warunków, sytuacji. I jakby ograniczanie tego czasu przed ekranem nie musi wcale wiązać się z trudnymi emocjami dziecka.

Dopóty, dopóki dziecko ma zaspokojone wszystkie potrzeby, obecność i uwagę ludzi, którzy je kochają, zajęcie, które je stymuluje, nie będzie prosiło o telefon.

Sięgnięcie po telefon dla mnie osobiście jest takim rozwiązaniem wyciszającym sytuację potencjalnie ryzykowną lub trudną dla mnie. Co to właściwie oznacza? Przygotowuję sobie telefon i słuchawki córki, kiedy wiem, że wychodzimy do restauracji i chcę spędzić w niej dłuższy moment, w spokoju.

Dla dziecka to trudne. Dla energicznej, pełnej życia kilkuletniej dziewczynki, siedzenie przez godzinę przy stoliku, jest właściwie niemożliwe. I wtedy ja osobiście proponuję jej telefon. Oczywiście z całą uważnością, dbając o to, jakie treści będzie słuchać, oglądać. Najczęściej korzysta z opcji rysowania w notatkach.

Natomiast, tak. Jest tym dzieckiem w knajpie, które siedzi pochylone nad telefonem. Wybrałam tę drogę przez wzgląd na własny komfort psychiczny. I nie mam do siebie żalu, nie mam wyrzutów sumienia. Myślę sobie, że próby zachowania równowagi własnego dobrobytu psychicznego, stylu życia sprzed dziecka, są potrzebne i ważne.

Tak jak już niejednokrotnie pisałam: kochajmy nasze dzieci do szaleństwa, ale nie dajmy się do tego prawdziwego szaleństwa doprowadzić.

Czytaj także: https://mamadu.pl/181649,fajnie-ze-jestesmy-swiadomymi-rodzicami-nie-dajmy-sie-jednak-zwariowac