Pomysł na szkolny bal załamuje. Czy to pokolenie naprawdę musi się tak bawić?

Dominika Bielas
02 lutego 2024, 12:38 • 1 minuta czytania
Napisała do nas mama 7-latki. Dziewczynka w przyszłym tygodniu będzie się bawić na szkolnym balu karnawałowym, Agacie nie podoba się jednak podejście innych rodziców do organizacji tego typu imprez. "Czy nie chodzi o to, by się fajnie przebierać i potańczyć?" – pyta zniesmaczona pomysłami trójki klasowej.
Czy podczas balu nie chodzi o przebieranki i tańce? Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"W tym roku córka poszła do pierwszej klasy szkoły podstawowej. W klasach 1-3 jeszcze organizowane są bale przebierańców. Jest to jedna duża impreza na sali gimnastycznej dla wszystkich uczniów. Zabawa odbywa się ustalonego dnia zamiast lekcji. I popieram pomysł świętowania karnawału, ale kreatywność rodziców mnie dobija.


Impreza na całego

Zabawa ma trwać około 3 godzin. Dzieciaki będą po śniadaniu w domu, a bal zakończy się tuż przed obiadem. Mimo to padła propozycja trójki klasowej przygotowania dodatkowego poczęstunku. Rodzice popłynęli z propozycjami: pizza, chipsy, popcorn, cukierki, ciasteczka, pączki, soczki, cola...

Na pytanie, czy to naprawdę konieczne, usłyszałam, że inne klasy tak robią i naszym dzieciom byłoby przykro, gdyby nie czekały na nich takie przysmaki. Nie rozumiem, co to za jakaś obsesja na punkcie faszerowania dzieci słodyczami przy każdej możliwej okazji. Nie tylko w domu, na rodzinnych imprezach, urodzinach na sali zabaw, ale także w szkole i w przedszkolu.

Przecież uczniowie mają się dobrze bawić, czy naprawdę potrzeba do tego trzech ton cukru i wagonu przetworzonych produktów bogatych w ulepszacze i spulchniacze? Tak uczymy dzieci, że celebrować miłe chwile można tylko i wyłącznie obżerając się niezdrową żywnością.

To zły nawyk

Żeby było jasne, ja nie jestem zagorzałą przeciwniczką słodyczy czy fast foodów. Od czasu do czasu może to być fajna odmiana. Uważam jednak, że to przesada, by każda szkolna impreza właśnie tak wyglądała.

Gdyby były normalne lekcje, w tym czasie każde dziecko zjadłoby kanapkę na drugie śniadanie albo jabłko. Przecież nie umrą z głodu, a i bez tych łakoci także dałyby radę się świetnie bawić. Rodzice planują przynieść bardzo dużo słodyczy i słonych przekąsek, nie wierzę, że uczniowie zjedzą tylko troszkę. To nie jest ani zdrowe, ani mądre.

Naprawdę uważacie, że nie wystarczyłyby jakieś fajne kanapki, owoce czy domowe ciasto? U was w szkołach też musi być tyle niezdrowego jedzenia przy każdej możliwej okazji?".

Czytaj także: https://mamadu.pl/144135,slodycze-w-szkole-mama-chce-walczyc-o-zakaz-jedzenia-slodyczy-w-szkole