Gdy dziecko się złości, przypomnij sobie to zdanie. Nie powiesz: "Nic się nie stało"
Sarah Nicole Landry jest mamą trojga nastolatków i 3-letniej Lemmie – jeśli nie znacie jej profilu na Instagramie @thebirdspapaya, polecam! Sarah nie lukruje macierzyństwa (czy ktoś jeszcze używa tego określenia, macierzyństwo bez lukru?), bez wstydu opowiada o swoich rodzicielskich porażkach.
Nie ma w niej przesadnych zachwytów nad własnymi dziećmi czy wylewającej się czułości, tak słodkiej, że aż robi się niedobrze. Jest normalnie, zwyczajnie, choć nie napiszę, że łatwo się z nią utożsamić – raczej niewiele z nas może się pochwalić zdjęciem z Ryanem Goslingiem. ;)
Dla ciebie to błahostka, dla dziecka – koniec świata
W jednym z ostatnich postów Sarah wzięła na tapet niezbyt przyjemny temat: dziecięce ataki złości. Przywołała scenariusz, który z pewnością wielu rodziców zna z własnego życia. Zapinała córeczkę w foteliku, gdy ta, nagle, dostała ataku złości. Powód? Pół ciastka, które trzymała w rączce, spadło jej na nogę. Złość minęła – na chwilę. Gdy nauszniki zaczęły jej się zsuwać z głowy, znów pojawił się "wrzask" (tego słowa używa Sarah).
Instagramerka opowiedziała o tym mężowi. Uznała, że w gruncie rzeczy to zabawne, że takie drobiazgi wywołują w dzieciach aż takie ataki złości. Wtedy jej mąż powiedział coś, co całkowicie zmieniło jej perspektywę: "Wiesz, ona nie ma w życiu żadnych zmartwień, więc to właśnie te drobiazgi są dla niej ogromnymi problemami".
Puff! Niby banał, a tak wielu z nas może otworzyć oczy, może pozwolić spojrzeć na dziecko z jego własnej perspektywy. Jasne, dla ciebie to TYLKO zgubiona zabawka, wylany sok, niebieska skarpetka (przecież miała być zielona!), dla dziecka – aż. Ono w końcu nie musi martwić się ratami kredytu, płaceniem rachunków, konfliktami w pracy, chorobą przyjaciółki, zepsutym samochodem, górą śmieci wysypujących się z kosza czy jeszcze większą górą naczyń w zlewie...
Dla niego to ciastko, na które miało przecież taką ochotę, a które się połamało i spadło, to jest koniec świata. Zresztą: gdyby ciastko spadło mi na podłogę, też byłabym zła (bo takie z kolana oczywiście bym zjadła).
Powód może być bardziej złożony
Dzieci nie potrafią jeszcze kontrolować swoich emocji, często ich nie rozumieją, więc sporadycznie pojawiające się wybuchy złości, nawet z "błahych" (choć dla dzieci są ogromne!) powodów się zdarzają i są naturalną częścią rozwoju. Zdarza się jednak, że ataki złości pojawiają się regularnie, są długotrwałe, dziecko nie może się uspokoić. Dodatkowo pojawiają się inne niepokojące objawy, np. problemy z koncentracją, nadpobudliwość, zaburzenia mowy.
Psycholog dziecięcy Vasco Lopes i psychiatra dziecięcy Steven Dickstein z Child Mind Institute (organizacji non-profit wspierającej dzieci z zaburzeniami psychicznymi i posiadającymi trudności w nauce) opracowali listę innych powodów, dla których dziecko może mieć trudności z kontrolowaniem swoich emocji. Znajdują się na niej:
- ADHD
- depresja
- zaburzenia lękowe
- spektrum autyzmu
- zaburzenia przetwarzania sensorycznego
- zaburzenia uczenia się (np. dysleksja, dyskalkulia).
Jeśli wybuchy są częste, a u dzieci występują również inne objawy mogące wskazywać na zaburzenia rozwoju, warto udać się do poradni psychologiczno-pedagogicznej, do psychologa dziecięcego czy nawet do lekarza rodzinnego, który pokieruje nas dalej.
źródła: Instagram, childmind.org
Czytaj także: https://mamadu.pl/181148,dlaczego-krzyczymy-na-dzieci-odpowiedz-jest-inna-niz-myslisz