Jak nie wychować egoisty? Na tym nowym trendzie możesz nawet nieźle zarobić

Hanna Szczesiak
14 listopada 2023, 15:21 • 1 minuta czytania
Jako początkująca Vintedziara nie mogłam się nie uśmiechnąć po przeczytaniu maila Kasi. Kasia podzieliła się swoim patentem na oszczędzanie. W dzisiejszych czasach każdy sposób jest dobry, a ten to również pożytek dla planety i ważna lekcja dla dzieci.
Kupowanie i sprzedawanie używanych ubranek może być dla młodych rodziców sposobem na biznes. Fot. Anastasia Shuraeva/Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jakiś czas temu pisałam o tym, że dzieci tak naprawdę nie potrzebują najmodniejszych gadżetów, ubranek z metką czy ton zabawek, bo nawet te najfajniejsze i najdroższe rzeczy nie zastąpią im rodzicielskiej miłości. Odezwała się do mnie Kasia, której szczególnie bliski jest jeden temat: kupowania (i sprzedawania!) ubranek z drugiej ręki.


Zwróciła uwagę, że owszem, uczenie dzieci od najmłodszych lat miłości do planety i nieprzywiązywania się do rzeczy materialnych jest ważne, ale w dzisiejszym świecie ważne są również rzeczy bardziej przyziemne: pieniądze. Drugi obieg pozwala bowiem nie tylko zaoszczędzić, ale czasem nawet zarobić. Przeczytajcie jej wiadomość:

Sposób na podreperowanie domowego budżetu

"Gorąco polecam wszystkim mamuśkom kupowanie i sprzedawanie ubranek po dzieciaczkach, jeśli są w dobrym stanie. Sama początkowo nie byłam przekonana i trochę się brzydziłam, ale jak już raz się przełamałam, to poszło jak z górki! Może wam też się kojarzy takie odkupowanie ze szmateksami sprzed 20 lat, mnie się tak kojarzyło. Do dziś pamiętam ten zapach i jak się wstydziłam, że pójdę do ciuchlandu z mamą i spotkamy tam kogoś znajomego... Mama zawsze powtarzała, że wstyd to kraść i ja teraz uczę tego moje dzieci.

Bo nie trzeba mieć zawsze wszystkiego najnowszego i najlepszego, a na takim Vinted, OLX, w różnych grupach na Facebooku czy w internetowych sklepach z odzieżą używaną naprawdę można znaleźć świetne rzeczy, doskonałej jakości i w bardzo fajnych cenach.

Ja najpierw sama tylko kupowałam, ale przy trójce dzieci to tych ubranek mi się tak namnożyło, że sama zaczęłam je wystawiać. Trochę czasu to zajmuje, nie powiem, bo trzeba wszystko dobrze obfocić, pomierzyć, czasem odpowiadać na jakieś pytania itd. Ale mimo wszystko warto, bo zawsze to dodatkowe grosze do domowego budżetu.

Jeśli nie chce wam się wystawiać każdej rzeczy oddzielnie, to możecie przygotować takie wielkie paki i napisać np. że wystawiacie worek 10-litrowy z bodziakami, śpioszkami i koszuleczkami w rozmiarach 80 i 86, i tylko pokazać kilka przykładowych sztuk czy coś.

Mój mąż się śmiał ze mnie, że stałam się taką handlarą, ale co poradzę, to uzależnia! Ja tam widzę same plusy, bo dzieci się uczą, że używane nie znaczy gorsze, do tego mniej wydaję, a czasem zarabiam i jeszcze kroki robię, jak zabieram dzieciaki na spacer i na pocztę idziemy. Polecam! Kasia".

Nauka dzielenia się

Do tych plusów, o których napisała Kasia, dodałabym jeszcze jeden, mniej oczywisty: drugi obieg to również znakomita lekcja dzielenia się z innymi i empatii. Nawet kilkulatkowi możesz tłumaczyć, że ubranka, które już są na niego za małe, albo zabawki, których ma za dużo, trafią do innego dziecka. Jeśli nie zależy ci na zarobku, możesz zanieść ubrania do lokalnego punktu zbiórki używanych rzeczy albo wystawić całkowicie za darmo, np. na Facebooku.

To kolejny krok, by nie wychować małego materialisty!

Czytaj także: https://mamadu.pl/160182,noszenie-uzywanych-ubran-to-nie-wstyd-a-cenna-lekcja