Nie, nie mam na myśli kolejnej grającej i świecącej zabawki, ubrań z wielkim logo Bardzo Znanego Projektanta czy najnowszego modelu smartphone'a, który ścieli łóżko, wynosi śmieci i pomaga w lekcjach. Zbyt często sprowadzamy dzieciństwo do posiadania nowych rzeczy, nowych ubrań, nowych akcesoriów. Posiadajmy, ale coś innego: czas, który możemy dać dzieciom.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jakiś czas temu trafiłam w lokalnej grupie na Facebooku na post, który nieco podniósł mi ciśnienie. Podobnych zapytań w sieci znajdziecie wiele – nie tylko na facebookowych grupach, ale też na forach czy w komentarzach pod postami uwielbianych matek-celebrytek. Pytanie autorki brzmiało mniej więcej: "Ile butelek kupić na początek dla niemowlaka i co ile je wymieniać?".
Pytanie z sensem: ze względów higienicznych zarówno butelki, jak i smoczki należy regularnie wymieniać (co ok. 2-3 miesiące). To nie pytanie młodej mamy mnie oburzyło, a jedna z odpowiedzi: "Ja kupiłam 15, bo staroci w domu nie trzymam, po kilku tygodniach do kosza".
Nie tylko mnie zdziwiła ta odpowiedź, bo pod komentarzem wywiązała się dyskusja, w której jego autorka przekonywała inne mamy, że nie ma nic dziwnego w zakupie kilkunastu butelek dla niemowlęcia. Jej jedynym argumentem było jednak to, że butelka, która ma więcej niż kilka tygodni, jest "stara". Ani słowa o higienie, zdrowiu, bezpieczeństwie, gdyby doszło do uszkodzenia. "Nikt nie ma 3 kubków, to czemu dziecko miałoby mieć tylko 3 butelki?". No tak.
Ciągle nam mało
Afera butelkowa to wierzchołek góry lodowej. Pamiętam dyskusję wśród koleżanek i wyraz twarzy jednej z nich, gdy druga przyznała, że ubranka dla 3-letniej córki kupuje na Vinted albo na Facebooku, bo mała spędza całe dnie na dworze, szybko się brudzi, a do tego za kilka miesięcy i tak wyrośnie z tego, co już ma. Ten wyraz twarzy mówił: "Oszalałaś? Używane dziecku kupujesz? Wstydu nie masz!". Dziewczyny cały czas się przyjaźnią, choć na wspólnych zakupach ich nie widziałam.
A co takiego makabrycznego się stanie, jeśli dziecko nie będzie miało na sobie ubranka spod igły? Zapadnie na nieznaną dotąd ludzkości, zupełnie nową i niestety nieuleczalną chorobę, vintedozę? A może poczuje się niechciane czy niekochane?
To samo tyczy się akcesoriów, mebli do dziecięcego pokoju czy zabawek (te ostatnie Magdalena Woźniak nazywa w swoim tekście "plastikowym szajsem"). Dzieciaki naprawdę nie potrzebują ton najmodniejszych gadżetów (które zaraz wyjdą z mody), markowych ubranek (w których pochodzą sezon, a później z nich wyrosną) czy kosztownych zabawek (które albo się zepsują, albo trafią do kąta, bo wszyscy wiedzą, że drewniane łyżki i rolki po papierze to najlepsze zabawki).
Ze smutkiem obserwuję, jak pędzimy coraz szybciej, jak dążymy do tego, by mieć więcej i więcej. Nie myślimy o jakości, a o ilości. Nie myślimy o tym, jak wykorzystać to, co już mamy, a zamiast tego kupujemy kolejne rzeczy, zaśmiecając swoje mieszkania i planetę. Tracimy pieniądze, tracimy też czas. Te godziny spędzone na Allegro czy w centrach handlowych moglibyśmy przecież wykorzystać zupełnie inaczej – poświęcić je na wspólne gotowanie czy spacer po parku i zbieranie kolorowych liści.
Przedmioty nie zastąpią miłości
Czego uczymy dzieci, tak bardzo skupiając się na posiadaniu? Wychowujemy materialistów, którzy przedmiotami będą rekompensować sobie braki czułości czy uwagi.
Dwie czy trzy butelki dla niemowlaka na początek wystarczą, a i tak może się okazać, że nie będą potrzebne lub dziecko nie będzie chciało z nich pić (i trzeba będzie kupić kolejne). Maluch czy przedszkolak potrzebuje czystych ubranek i zabawek wspierających jego rozwój, ale to nie znaczy, że zawsze muszą być z metką. Nastolatek z pewnością ucieszy się z wymarzonego smartfona, tylko czy kupowanie najnowszego modelu iPhone'a w salonie jest jedyną opcją?
Koniec końców dzieci potrzebują rodzicielskiej miłości, zaangażowania, uwagi, troski, wsparcia, poczucia, że są ważne, że zawsze będą wysłuchane. A rzeczy? To tylko rzeczy, o których dzieciaki nie będą pamiętać. Wspomnienia z czasu spędzonego z rodzicem zostaną z nimi na zawsze.