"W domu to się nie liczy". Ten przedszkolny trend utrudnia mi motywowanie dziecka

Dominika Bielas
07 listopada 2023, 16:27 • 1 minuta czytania
Rodzice i pedagodzy coraz częściej zauważają, że dobrze zmotywowane dziecko, chętniej wykonuje powierzone mu zadnie. Czasem mała naklejka może zrobić ogromną różnicę. Jednak czy ostatnio nie przesadzamy z tym nagradzaniem dzieci absolutnie za wszystko? Nasza czytelniczka nie wie, jak zachęcić córkę do działania i obwinia o to przedszkole. Też macie taki problem w domu?
Dzieci lubią naklejki, ale chyba przy tej ilości robią się bardziej wybredne. fot. Natalie Bond/pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Jakiś czas temu z córką poszliśmy do okulisty i ortoptyka. Niestety poza wadą wzroku ma ona także problem z mięśniami, które musimy każdego dnia ćwiczyć. Rodzice, którzy to przerabiali ze swoimi pociechami, wiedzą, że wodzenie wzrokiem za jakimś przedmiotem to dość żmudna i nudna czynność. Jest to jednak ważny element terapii i ciężko do tego przekonać kilkulatka. 


Skuteczna motywacja

W takich przypadkach ze starszą córką robiłam tablice motywacyjne. Każdego dnia zbierała uśmieszki czy naklejki, które z dumą sama umieszczała na tablicy, po zebraniu określonej liczby czekała na nią drobna nagroda.

Ogólnie nie lubię takich metod, w większości przypadków staram się, by dziecko zrozumiało, po co musi coś robić, np. codziennie myć zęby, i uważam, że nie należy się za to nagroda. Jednak są sytuacje trudne, tj. takie, w których ja wiem, że dziecko musi, a ono nie czuje absolutnie takiej potrzeby. 

Taką sytuacją właśnie stało się trenowanie oczu. Córka nie ma ochoty na ćwiczenia, tym bardziej że na ten moment sprawia jej to duże trudności. Jeśli jednak nie będzie tego robić systematycznie, nie ma szansy na poprawę. Gdy moja pociecha wróciła z przedszkola, pokazałam jej więc tabelkę, która przygotowałam i naklejki. Takiej reakcji się jednak nie spodziewałam.

Żadna atrakcja

Choć próbowałam dziecku sprzedać ideę kolekcjonowania naklejek, jak zawodowy marketer, to niestety odbiłam się od ściany. Córka jedynie wyruszyła ramionami i powiedziała: 'Dziś dostałam już 3 naklejki, nie potrzebuję kolejnej. Zresztą w domu to się nie liczy'.

Nie przewidziałam takiej reakcji, ale prawda jest taka, że faktycznie przedszkolaki dostają naklejki absolutnie za wszystko: ładne zjedzenie obiadu, spanie, aktywny udział w zajęciach itp. Obklejone od stóp po głowy, nie potrzebują kolejnych gratyfikacji, zwłaszcza że w przedszkolu mogą błyszczeć na tle grupy, czasem nawet bez większego wysiłku.

Ten naklejkowy trend panuje w wielu przedszkolach i jest może bardzo wygodny dla pań, ale wytrącił rodzicom z rąk bardzo przydatne narzędzie. Szczerze mówiąc, ja nie mam pojęcia jak mam teraz nakłonić czteroletnie dziecko do regularnych ćwiczeń. Nie jestem po pedagogice ani po psychologii i ta metoda naprawdę ratowała mi życie".  

Czytaj także: https://mamadu.pl/177634,ten-naklejkowy-trend-krzywdzi-dzieci-to-dorosli-sami-go-napedzaja