Córka wiecznie zapomina książek ze szkoły. Znalazłam na to sprytny sposób
Nigdy nie zabiera książek
W szkole mojej córki z założenia prac domowych jest niewiele. Dzieci mają wiedzę wynosić ze szkoły, bez potrzeby ślęczenia nad zadaniami. Brzmi to pięknie, tylko że efekt jest taki, że córka nigdy nie zabiera książek ze szkoły. Wyjaśnienie zawsze jest to samo: nic nie było zadane. Niektóre z podręczników od 4 września jeszcze ani razu nie dotarły do domu, a w Librusie już widzę zapowiedziane sprawdziany.
Brak prac domowych popieram, ale zastanawiam, jak dzieci mają się nauczyć systematycznego przygotowywania na zajęcia. Niestety nie wierzę, że nauczyciel jest w stanie wszystkiego nauczyć w szkole.
Nie chodzi o brak umiejętności pedagoga, ale o to, że dzieci czasem gorzej się skupiają, różnie przyswajają wiedzę, nie wszystko rozumieją. Książki w domu by się przydały, np. gdy jest wiersz na pamięć, ale tego dzieci nie postrzegają jako pracę domową.
Skoro w Librusie pojawia się informacja o sprawdzianie, to zakładam, że po to, by dziecko się do niego przygotowało. Notatka, że będzie on dotyczył zadań z treścią lub Unitu 1 to dla rodzica niewiele. Uważam, że książka w domu jest potrzebna. Ale to jak walka z wiatrakami. Ostatnio angielski córce udało się przynieść dopiero po półtora tygodnia. Ten sam problem mają inni rodzice. O klasycznym zapominaniu książek z pracą domową czy chorobie dziecka już nie wspomnę.
Praca domowa bez książki
Początkowo na grupie rodziców prosiliśmy o zdjęcie pracy domowej, niektórzy także biegli do szkoły i błagali o wydanie książki. Jednak warto wiedzieć, że część szkolnych podręczników jest dostępna online, bezpłatnie. Dzięki temu nie muszę teraz 20 raz prosić córki o przyniesienie książki, by się rozeznać w tym, co dziecko aktualnie w szkole przerabia.
Listę wydawnictw udostępniających książki znaleźć można na gov.pl, można także na stronie konkretnego wydawnictwa sprawdzić, czy dostępny jest podręcznik dziecka. Osobiście zazwyczaj wyszukuję w Google konkretny podręcznik, wpisując w wyszukiwarkę tytuł, wydawnictwo i część np. Wielka Przygoda, podręcznik klasa 3, część 1, Nowa Era.
Nie jest to idealne rozwiązanie, też nie wszystkie książki można znaleźć, ale jak dotąd sprawdziło się za każdym razem.
Czy to dobre rozwiązanie?
Mam mieszane uczucia i gdzieś tam skłaniam się ku temu, że książki może jednak powinny codziennie trafiać do domu, szczególnie w młodszych klasach, gdyż te dzieci dopiero uczą się samodzielnego powtarzania przerobionego materiału. A może to tylko moje skostniałe myślenie i przyzwyczajenie z danych czasów? Wciąż się zastanawiam, czy podręczniki online to fajne nowoczesne rozwiązanie uławiające życie, czy może jednak kolejny sposób na wyręczanie dziecka?