"Co to za idiotyczny pomysł polityków! Syn już zupełnie przestanie się uczyć"

Dominika Bielas
20 września 2023, 11:14 • 1 minuta czytania
Za niespełna miesiąc odbędą się wybory parlamentarne, a wśród wielu wyborczych obietnic polityków pojawił się... zakaz zadawania uczniom prac domowych. Co ciekawe zarówno opozycja, jak i partia rządząca, zamieściły taki punkt w swoich programach. Tylko czy to coś, co skusi Polaków, by w październiku oddać głos? Nauczyciele twierdzą, że to niewykonalne, także wielu rodziców nie jest przekonanych do tego pomysłu.
Nikt nie lubi tego ślęczenia nad zadaniami. fot. Annie Spratt/ unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

– Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych – obiecywał Donald Tusk na konwencji Koalicji Obywatelskiej. PiS zapowiada z kolei, że chce wprowadzić program odrabiania lekcji w najmłodszych klasach wyłącznie na świetlicy. Wygląda na to, że politykom tuż przed wyborami zamarzyła się szkoła bez prac domowych.


Jedni i drudzy twierdzą, że zmiany te realnie odciążą rodziców, którzy przecież często muszą pomagać dzieciom w odrabianiu lekcji. Brak zadań, które trzeba wykonywać w domu, to więcej czasu na wspólną zabawę, przekonują.

Czy to realne?

Od lat mówi się  tym, że uczniowie po powrocie ze szkoły zaczynaj "drugi etat". Nie mają czasu na rozwijanie pasji, relaks i kontakty towarzyskie. Przestaje dziwić, że często są wypaleni i sfrustrowani. Serdecznie dość mają także rodzice młodszych dzieci, którzy wieczorami muszą ślęczeć nad książkami ze swoim pociechami. 

Wiele badań dowodzi, że prace domowe wcale nie poprawiają wyników w nauce. Jednak czy rezygnacja z nich to realna obietnica wyborcza? Zdaniem wielu to jedynie słowa rzucane na wiatr z różnych względów.

To się nie udaje

Są dyrektorzy, którzy od lat usilnie próbują ograniczyć ilość zadawanych prac domowych w prowadzonych przez siebie placówkach. Często spotykają się z olbrzymim sprzeciwem zarówno nauczycieli, jak i rodziców.  Choć wielu rodziców uważa, że prac domowych jest byt dużo, to nadal są i tacy, którzy uważają, że bez zadawania zdań dziecko niczego się nie nauczy. Nie są w stanie sobie wyobrazić, by edukacja zadziałała bez tradycyjnego podejścia, w jakim sami byliśmy wychowywani. Rodzicom nadal często się wydaje, że systematyczne odrabianie prac domowych jest gwarantem sukcesu i synonimem regularnej nauki.

Zapytani przez nas rodzice wydają się sceptyczni. – Co to za idiotyczny pomysł polityków! Syn już zupełnie przestanie się uczyć. Praca domowa to przecież sposób na to, by dziecko powtórzyło materiał przerobiony w szkole. To pewne, że bez takich zadań samo z siebie nawet nie otworzy podręcznika – mówi mieszkanka Krakowa, mama ucznia 4 klasy szkoły podstawowej. Wątpliwości ma też Ilona z Warszawy: – Brak pracy domowej to będzie jasny sygnał dla uczniów, że nie muszą nic robić w domu. Zamiast odciążyć rodziców, zrzuci się na nich odpowiedzialność. Bo kto inny jak nie my, będzie musiał nauczyć dzieci systematycznego powtarzania materiału? Co ciekawe, przeciwni są także nauczyciele. W wielu szkołach widać zmianę w podejściu do tematu prac domowych, np. niektórzy pedagodzy staraj się odchodzić od tradycyjnych zadań z podręcznika na rzecz ciekawych projektów czy prac w grupach. Jednak nauczyciele nie widzą możliwości, by całkowicie zrezygnować z prac domowych. Dlaczego? Świetnie zdają sobie sprawę z tego, że podstawa programowa jest po prostu przeładowana i nie zawsze udaje się przerobić cały materiał na lekcji.

Jedno jest pewne, zbyt dużo prac domowych to jedynie wierzchołek góry lodowej. Bez zmian w systemie, odgórny zakaz nic nie zmieni.

Źródło: Fakt, TokFm

Czytaj także: https://mamadu.pl/176662,paca-domowa-tylko-dwa-razy-w-tygodniu-reakcja-rodzicow-moze-zaskoczyc