Nie rozumiem was, Polacy. All inclusive to nuda, a wy tracicie nie tylko pieniądze
"Moi znajomi w większości wyjeżdżają na wakacje z biurami podróży. Tak jak my, mają małe dzieci. Uważają, że z dziećmi nie da się podróżować inaczej. Musi być hotel, basen, animator, wyżywienie. Inaczej się nie odpocznie. Kompletnie ich nie rozumiem, dla mnie to najgorszy rodzaj wakacji. To już wolałabym zostać w domu, niż jechać na all inclusive!
All inclusive to dramat!
Serio, wiem, o czym mówię. Na takich wakacjach byłam raz. Myślałam, że oszaleję z frustracji i nudy! Po pierwsze siedzenie w hotelu i na jego terenie przez tydzień czy dwa to jakaś totalna porażka. Byli tam turyści, którzy nawet nie przeszli się na plażę, która była jakieś 700 m dalej. Po co, skoro jest basen? Okupowali przyhotelowy bar i leżaki, dzieciaki porzucali w brodziku lub w klubikach. Wakacje życia po prostu!
Po drugie, serio, wakacje z bandą nieznajomych, których muszę oglądać przez cały urlop? I to średnio sympatycznych, nie z mojej bańki? Ciągle te same twarze na śniadaniach i kolacjach, te napchane po kokardę talerze, człowiek nie zdążył wziąć arbuza po obiedzie, bo rodacy pakowali owoce na talerze, zanim zjedli przystawkę.
O pijaństwie nie wspomnę. O krzyczeniu na dzieci też. Swoją drogą, ciekawe, czemu tak się na te dzieci złościli, skoro ponoć wybrali najlepszą opcję wypoczynku z rodziną, taką gdzie nie trzeba nawet palcem kiwnąć, chyba że na barmana, żeby podał kolejne mohito? Dramat!
Wakacje na własnych zasadach
My mamy dwoje dzieci: 4 i 6-letnie. Podróżujemy z nimi samochodem lub samolotem. Sami sobie wybieramy miejscówkę, rezerwujemy przez internet w sprawdzonych portalach. Jeśli lecimy, na miejscu wynajmujemy samochód, żeby być mobilnymi. Nie musimy siedzieć ciągle w tym samym miejscu, próbujemy lokalnych potraw, a jeśli mamy ochotę – gotujemy sami z miejscowych składników. Zawsze wynajmujemy apartamenty z kuchnią. To wygoda i oszczędność.
Mam świadomość, że Polacy po prostu nie potrafią inaczej, bo w ich dzieciństwie się nie podróżowało tak dużo za granicę. Nie mają wiedzy praktycznej, dotyczącej samodzielnych wyjazdów. Ale są też leniwi i mało samodzielni. Nie są odważni. Słyszę od znajomych: 'Ja bym się bała tak z dziećmi jechać bez biura podróży' i łapię się za głowę. Bała? Czego? Wakacji na własnych warunkach?
W tym roku byliśmy we Włoszech. Było super. Trochę plaży, trochę zwiedzania. W sumie zatrzymaliśmy się w 4 różnych miejscowościach, w każdej po kilka dni. Dzieciaki znosiły podróż fenomenalnie. Jechaliśmy samochodem, zrobiliśmy sobie przystanek w Austrii na noc i na zwiedzanie Graz. Zwiedziliśmy między innymi Wenecję i Bolonię.
A koszty? Sorry, ale jeśli mam wydać 20 tys. zł za wakacje czteroosobowej rodziny w hotelu, to serio taki wyjazd samodzielny nie wychodzi drożej. A wspomnienia są dużo, dużo piękniejsze. Odważcie się, spróbujcie.
Ania
PS Nie jest prawdą, że z małymi dziećmi podróżuje się trudniej. Wprost przeciwnie, to bardzo wdzięczni towarzysze podróży!".