Byłam wściekła na 6-latka, ale wiem, że to wina jego rodziców! Popełniają ten błąd nagminnie

Dominika Bielas
26 lipca 2023, 11:07 • 1 minuta czytania
Coraz więcej rodzin jeździ na rowerach i choć powinno to cieszyć, jeden fakt zasmuca. Nasza czytelniczka, twierdzi, że rodzice nagminnie wyjeżdżają z dziećmi na drogę, nie przygotowując ich odpowiednio do tej aktywności. "Brak elementarnej wiedzy może doprowadzić do wypadku. Tym razem obyło się bez ofiar, ale co będzie następnym razem?" – pyta Monika.
Aby było miło, musi być bezpiecznie! fot. Albin Marciniak/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Bardzo mnie cieszy widok całych rodzin jeżdżących na rowerach. Wraz z córkami i mężem kilka razy w tygodniu także sami ruszamy na takie wycieczki. Lubię też czasem sama przejechać się gdzieś dalej i przewietrzyć głowę. Przeraża mnie jednak, że większość rodziców jeżdżąca z dziećmi nie kontroluje tego, co robią ich pociechy na drodze. Ludzie, to jest skrajnie niebezpieczne! Tu nie ma miejsca na błędy!


Zagotowało się we mnie

Ostatnio uczestniczyłam w sytuacji, która mogła się zakończyć tragicznie. Uratował nas jedynie mój refleks. Jechałam tylko ze starszą córką ścieżką rowerową. Ona jechała przede mną, gdy nagle drogę przeciął mi pędzący na swoim rowerku 6-latek. Wyjechał wprost z chodnika i nawet się nie obejrzał. Udało mi się skręcić i wyhamować.

Na szczęście tego dnia jechałam bez fotelika i młodszej córki. Z dodatkowym obciążeniem i przy większym tempie mogłoby być znacznie trudniej o taki unik. Mama, która jechała za chłopcem, nawet nie dostrzegła problemu. Jej tłumaczenie 'to tylko dziecko' mnie dobiło. Przecież na drodze nie ma miejsca na takie błędy i na takie tłumaczenie!

Ścieżka rowerowa to nie plac zabaw

Po pierwsze ścieżka rowerowa to nie miejsce dla 3-latkow na rowerkach biegowych czy hulajnogach. Tu jedzie się określonym tempem, a takie maluchy są totalnie nieprzewidywalne. Nie raz dziecko wjechało mi pod koła, na szczęście nic się nie stało. Widzę, że niestety rodzice nie rozumieją, jak olbrzymie stwarzają zagrożenie. Z nieco starszymi przedszkolakami niestety nie jest dużo lepiej.

To, że dziecko potrafi jeździć na dwóch kółkach i odróżnia lewą od prawej, nie sprawi, że nagle będzie wiedzieć, jak się zachować na drodze. Podczas każdej przejażdżki trafiam na przynajmniej jedno dziecko, które robi coś głupiego. Nie dość, że zagraża innym, to może zrobić krzywdę także sobie. Przecież w zderzeniu z rozpędzonym rowerzystą albo co gorsza, samochodem, kilkulatek może nie mieć szans!

Kask to za mało

Z troski zakładasz dziecku kask, więc poświęć także kilka minut na wyjaśnienie zasad panujących na drodze. Inaczej jeździ się po chodniku, inaczej na ścieżce czy po ulicy. Warto, by rodzice także sobie to przypomnieli, bo mam wrażenie, że ich wiedza też mocno kuleje. Nie czekaj aż w 4 klasie ktoś przygotuje twoje dziecko do egzaminu na kartę rowerową. Pamiętaj także, że nie wystarczy powiedzieć tylko raz. To wymaga ciągłych rozmów, wyjaśniania i tłumaczenia. Dzieci często nie dostrzegają analogii i wszędzie czują się bezpiecznie.

Zanim ruszymy z córką, zawsze omawiamy trasę. Rozmawiamy także na bieżąco. Ona jedzie przede mną, a ja uprzedzam, co się wydarzy. Robię to wcześniej, by miała szansę odpowiednio zareagować. 

Uczę, że na chodniku jest jedynie gościem i ma uważać na idących ludzi, na ścieżce ma się trzymać prawej strony. Uczę również ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu. Na pasach zsiada z roweru, a na ścieżce przyjeżdża. Tych zasad jest naprawdę sporo i nie dziwi mnie, że dzieci się gubią lub ich wszystkich jeszcze nie znają. Same sobie nie poradzą, bo jak? 

Błagam! Zadbajcie o bezpieczeństwo swoich dzieci, ale także innych na drodze. Zóbcie to, zanim dojdzie do dramatu".

Czytaj także: https://mamadu.pl/165562,gowniarz-sam-wszedl-pod-kola-rowerzysci-nie-zauwazaja-ludzi-na-chodniku