Karnawałowe bale w przedszkolach zwykle są imprezami, na które dzieci przychodzą w przebraniach. Takie stroje można wypożyczyć lub kupić za niewielkie pieniądze. W przedszkolu, do którego chodzi córka naszej czytelniczki, mają jednak pomysł na bal przebierańców, który jest nostalgicznym powrotem do PRL-u.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Chciałam poruszyć sprawę, która ostatnio wywołała sporo emocji wśród rodziców dzieci z przedszkola, do którego chodzi moja pięcioletnia córka. W styczniu w naszym przedszkolu ma się odbyć bal przebierańców. Super pomysł – dzieciaki zawsze czekają na takie wydarzenia z niecierpliwością. Ale niestety, decyzja podjęta przez nauczycielki i panią dyrektor mocno nas zaskoczyła" – opowiada w swoim mailu pani Anna, mama małej Zosi.
"Postanowiono, że stroje na bal musimy przygotować sami, od podstaw, bo to ma być nawiązanie do PRL-u i lat 90., kiedy to większość przebrań robiło się w domu. Niby fajny pomysł – przypomnienie dawnych czasów, kreatywności i wspólnej pracy w domu. W praktyce jednak wyszło inaczej. Większość rodziców jest teraz po prostu wściekła. Żyjemy w takich czasach, że większość z nas ledwo łapie oddech między pracą, obowiązkami w domu a opieką nad dziećmi.
Gdzie w tym wszystkim znaleźć czas na szycie czy klejenie stroju, zwłaszcza kiedy dzieci mają swoje wymarzone pomysły na przebrania? Moja córka, na przykład, chce być bohaterką z bajki – i naprawdę nie wiem, jak miałabym coś takiego stworzyć sama, bo ani talentu, ani pomysłu mi nie starcza" – przyznaje mama dziewczynki.
Rodzice chcą dać dzieciom radość
Kobieta jest zła, bo nie ma czasu i zdolności, by wykonać strój samodzielnie. Ma jednak inne możliwości niż miały jej mama i babcia i dziwi się, dlaczego nie może z nich skorzystać: "Ta decyzja wywołała lawinę negatywnych reakcji. Czujemy się jak postawieni pod ścianą.
Z jednej strony nie chcemy zawieść naszych dzieci, z drugiej – wymaganie od nas takich umiejętności to przesada. Nie chodzi tylko o brak czasu czy zdolności, ale też o stres, jaki to wywołuje. Nikt nie chce, żeby jego dziecko czuło się gorsze, bo rodzicom nie udało się zrobić idealnego stroju.
Jeszcze większe zdziwienie budzi tłumaczenie, że to 'hołd dla dawnych czasów'. Świat się zmienił, a my razem z nim. W latach 90. wiele mam nie pracowało zawodowo albo miało więcej czasu na takie rzeczy. Zbierało się ścinki materiałów, posiadało zestawy nici i maszynę do szycia, samodzielnie przerabiało się ubrania. Teraz jest inaczej. Poza tym gotowe stroje, które można kupić w sklepach, to nie brak kreatywności, tylko ratunek dla zapracowanych rodziców.
Piszę do Was, bo wierzę, że nagłośnienie tej sprawy pomoże zmienić podejście dyrekcji. Nie jesteśmy przeciwni balowi – wręcz przeciwnie, czekamy na niego razem z dziećmi. Ale chcemy mieć wybór – możliwość kupienia stroju, który spełni marzenia naszych pociech, bez presji i stresu. Karnawał powinien być przecież czasem radości, a nie źródłem konfliktów" – szczerze pisze mama 5-latki.
Co sądzisz o takim pomyśle na organizację balu w przedszkolu? Czy dzieci będą tak samo zadowolone z ręcznie wykonanych strojów, jakby były, mając kupiony strój? Czekam na maile: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.