Smutne, czego Polacy uczą dzieci na all inclusive. Ten głupi trend tylko je krzywdzi

Redakcja MamaDu
20 lipca 2023, 11:02 • 1 minuta czytania
Polacy wyjeżdżają całymi rodzinami na zagraniczne wakacje. Nasza czytelniczka zauważyła, że coraz więcej osób spędza urlop w podobny sposób. Zamiast korzystać z wycieczek i pokazać dzieciom trochę świata i inną kulturę... tylko siedzą w hotelu.
Raj na ziemi, ale tylko do bramy hotelu? fot. Adrian Slazok/REPORTER
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"All inclusive to dziś chyba jedna z popularniejszych form rodzinnego urlopu. Trudno się dziwić. W Polsce ceny są makabryczne, a i z pogodą ciężko trafić. Za podobną kwotę można wybrać się w cieplejsze miejsce z open barem i bufetem w cenie. Sama jako mama lubię to rozwiązanie. Jest ono niezwykle wygodne właśnie ze względu na dzieci. Mogą przebierać i wybierać w jedzeniu, w cenie są lody, ciastka i inne atrakcje. Dzięki basenom nie ma nudy i lęku przed sinicami!


Przepis na udane wakacje?

Zauważyłam jednak, że Polacy traktują hotele all inclusive jak złote klatki, w których zamykają swoje rodziny na 7, 10, a czasem nawet i 14 dni! Jedzenie, drinki i basen – tyle mogą opowiedzieć o swoim urlopie w słonecznej Turcji, bajecznie pięknej Grecji czy jakimkolwiek innym miejscu na ziemi.

Zamiast skorzystać z okazji, że już opuścili Polskę i zobaczyć kawałek świata, ograniczają poznawanie nowych kultur do swojego hotelowego talerza. Choć biura podróży oferują wycieczki, to Polacy nie chcą z nich korzystać. Drogie? Naprawdę nie jest to tak trudne i kosztowne, by wyjść za bramę ośrodka, wsiąść w miejską komunikację i ruszyć się gdzieś dalej.

Co drugi dzień z moją rodziną wypuszczamy się na mniejsze i większe wyprawy, zwiedzanie zabytków, podziwianie okolicy czy rejsy. Zawsze po dwutygodniowych wakacjach mamy masę zdjęć, pełno opowieści oraz całą masę emocji związanych z tym, co wieliśmy, a także olbrzymi niedosyt, bo wszystkiego zobaczyć się nie udało.

Ale po co?

Gdy zaczynamy urlop, poznajemy sporo Polaków. Zaczynamy od pytań: gdzie byliście? Co polecacie zobaczyć? Kiedyś słyszeliśmy wskazówki, dziś – ciszę. Patrzą na mnie jak na wariatkę. Dając jasno do zrozumienia, że po co się ruszać, skoro można się smażyć na leżaku przez cały dzień?! Z rozmów kształtuje się smutny obraz Polaka, który uważa, że tam za bramą przecież nie ma darmowych drinków, a jak już zapłacił, to musi na maksa wykorzystać to, co oferuje hotel.

Ale gdzie wasza ciekawość i chęć pokazania świata waszym dzieciom? Ja pierwszy raz za granicę wyjechałam dopiero jako dorosła osoba. W wakacjach all inclusive dopatruję się wygody, wypoczynku, ale i okazji dla moich dzieci, której ja nigdy nie miałam. W końcu lecimy samolotem kilka godzin, jesteśmy w obcym kraju. Możemy podziwiać odmienną przyrodę, zabytki czy poznać inną kulturę. To także świetna okazja, by zachęcić dzieci do podróżowania. 

Wy jednak wolicie je zamknąć w tej idealnej hotelowej klatce, by pokazać, jak bardzo można się nachapać 'za darmo'.

Wycieczka? Co najwyżej, by rzucić rano ręcznik na leżak, a potem 10 kursów do baru".

Czytaj także: https://mamadu.pl/175442,polskie-rodziny-na-all-inclusive-slychac-ich-na-kilometr