"Moja 2-letnia córka jest 'nieodkładalna'. Ostatnio nie myłam się przez to dwa dni"
Poniżej pełna treść listu.
"Chciałabym normalnie żyć"
"Dwa lata temu na świat przyszła moja córka, od pierwszych wspólnych chwil było oczywiste, że mała potrzebuje mojej obecności, bardzo. Właściwie nie odkładałam jej nigdzie, momentalnie zaczynała płakać, rozpaczliwie.
Wciąż powtarzałam sobie, że to minie, przecież każdy etap kiedyś mija. Nosiłam ją w chuście, mogłam wtedy zrobić cokolwiek, ugotować, wyjść na spacer, zrobić małe zakupy. Żyć normalnie.
Im córeczka jest starsza, tym jest trudniej. Nie odrywa się ode mnie, a noszenie jej już nie wchodzi w grę. Wciąż wymaga mojej obecności, zabawy, interakcji. Nie mogę zająć się niczym innym dłużej niż przez pięć minut, wpada w szał.
Czy to normalne? Czy jest normalne, że nie mogłam ostatnio umyć się przez kilka dni, bo nie miałam jak zająć dziecka? Partner dużo pracuje, zmianowo. Nawet kiedy w ciągu dnia jest w domu, często odsypia. Nie mam pomocy domowej, mama jest daleko. Jedyną osobą, na jaką mogę liczyć, jestem ja sama.
Zaczynam wariować. Kocham swoje dziecko, nad życie, ale niemożność przygotowania sobie posiłku, ogarnięcia domu, wstawienia pralki, to za dużo.
Jak sobie z tym poradzić, jak zorganizować nam czas? Uważam, że jest zbyt malutka, by zapisywać ją do żłobka, poza tym: jak miałaby się w nim odnaleźć, jeśli tak przeżywa rozstanie ze mną na kilka chwil?
Jak wiele można znieść, kiedy już nie pomaga powtarzane sobie w głowie: 'To kiedyś minie'. Kiedy? Kiedy odzyskam część swojego czasu, część swojego ciała? Zasypia na mnie, budzi się na mnie, śpi na mnie. Karmię ją piersią, wciąż szuka piersi, nawet w ciągu dnia. Nie umiem jej tej piersi odebrać, i dla mnie, i dla niej to była ważna część jej wzrastania.
A jednocześnie zaczynam się dusić.
Nie wiem właściwie, o co proszę. O radę? O wsparcie? Chyba bardziej o to drugie. Może o słowa, że nie jestem sama… Że ktoś miał tak samo, jak ja?".
Czytaj także: https://mamadu.pl/174863,czy-jestem-wyrodna-matka-bo-nienawidze-lata-i-wakacji-dusze-sie