"Czy jestem wyrodną matką, bo nienawidzę lata i wakacji? Duszę się w domu z dziećmi"
Matka dwójki dzieci zadaje pytanie słowem wstępu: "Czy jestem wyrodną matką, ponieważ nienawidzę wakacji i lata?". I kontynuuje, pisze o bezradności w obliczu pozostania w domu z dwójką dzieci. O tym, że brakuje jej sił, o braku pomocy i wsparcia, ale przede wszystkim o braku motywacji do rozpoczęcia kolejnego dnia. Latem, kiedy starsza córka nie może iść do placówki, jest jeszcze ciężej.
"Mam ochotę wyskoczyć przez okno"
Po kilku akapitach przyznaje, że ma świadomość, że cierpi na epizody depresyjne, że czuje, jak zbliża się kolejny. Używa dosłownie słów: "Mam ochotę wyskoczyć przez okno". Jak przytłoczona musi się czuć w roli, którą wybrała/która wybrała ją? Jak boleśnie musi przeżywać osamotnienie, o którym pisze wprost: "Przestałam już prosić o pomoc", "Teraz jestem jak w klatce, zamknięta w domu".
Na wielu poziomach dotyka mnie ten post, to doświadczenie. Takich kobiet, jak ta anonimowa matka dwójki dzieci, są miliony na całym świecie. Zdane na siebie, osamotnione w jednej z najtrudniejszych i najważniejszych misji ich życia: macierzyństwie. Okradzione z radości z tegoż, przytłoczone przez życie.
Brak wiosek, wsparcia, wspólnot, ale w tym przypadku również brak wsparcia w partnerstwie. Pod słowami kobiety komentarze w stylu: "Powinien usłyszeć to twój mąż. To są wasze dzieci-jego i twoje. Nie teściowej, nie sąsiadki, nie twoich znajomych" lub "Wstań i wyjdź, kiedy mąż wraca do domu. Po prostu wyjdź, niech się nimi zajmie".
Komentarze, które padają w odniesieniu do słów matki z posta: "Mąż wraca zmęczony po 18:00, bez cierpliwości do dzieci".
W tej historii, chociaż nie ma w niej niestety nic wyjątkowego, zawiodło wszystko. Zawiódł system, który izoluje matki od życia, pracy. Kobieta wspomina, że zrezygnowała z pracy, bo i tak była niezwykle słabo płatna.
Zawiodło partnerstwo uważne, czułe i wzajemnie spełniające swoje potrzeby. Nie wiemy, jakie jest źródło problemów tej pary, ale możemy się domyślać, że ich relacje potrzebują uzdrowienia. Nie jest ok, kiedy kobieta nie może nawet pomyśleć o tym, by wyjść z domu, zaczerpnąć powietrza, zrobić czegoś dla siebie, bo mąż wraca "zmęczony".
Wszyscy jesteśmy w mniejszym lub większym stopniu zmęczeni, ale podjęliśmy jakieś decyzje. I naszą pracą, naszą rolą jest to, by dojrzale i odpowiedzialnie się do swoich pozycji stawiać i wywiązywać ze swoich zobowiązań. Również to, by w tym nie zwariować. Ale to już jest tylko nasza praca, łapanie balansu, moment refleksji: "Co ja robię w tym miejscu? Co ono mi daje? Co mi odbiera? I czy może powinnam zmienić swoje położenie?".
Nie poddawaj się, nie jesteś niczemu winna
Kobiecie z posta życzę od siebie zdrowia, oddechów i terapii. Terapii i czasu, by dojść do siebie. Nie jesteś wyrodną matką, nie jesteś gorsza od kogokolwiek. Jesteś jedną z nas, dajesz z siebie wszystko. Nikt nie mówił, że dorosłość będzie łatwa, nikt nie mówił, że macierzyństwo będzie łatwe. Ale każdego dnia możesz podejmować decyzje, nowe. Kroki, ku lepszemu. Dla was wszystkich.