Książki dla wszystkich na koniec roku? To tylko kasa wyrzucona w błoto, po co te pozory?
"Gdy chodziłam do szkoły, nagrody były tylko dla najlepszych uczniów. Zarówno za czerwony pasek, jak i za 100 proc. frekwencję dostawało się książkę. Reszta otrzymywała świadectwo bez zbędnych komentarzy nauczyciela. Rodzice oczywiście różnie reagowali.
Dziś z perspektywy dorosłego, bawi mnie, że niektórzy w domu dostawali burę. Jak to możliwe, że rodzice byli zaskoczeni końcowym wynikiem własnego dziecka? Nie chodzili na zebrania? W każdym razie dziś na szczęście coraz więcej osób jest świadomych, że ta presja czerwonego paska to bzdura, a oceny niekoniecznie muszą oddawać wiedzę dziecka. Nie stanowią także wyznacznika jego przyszłego sukcesu.
Książka się należy
Jestem przeciwniczką wyróżniania dzieci za oceny. Bo czy 5, które dziecko dostało z łatwością, jest lepsze niż 3, na które dziecko ciężko pracowało? Dostrzega to coraz więcej dorosłych, zarówno rodziców, jak i nauczycieli. W związku z tym mamy nowy trend nagradzania wszystkich dzieci. Jak leci, bez wyjątków. Szumnie się to nazywa 'nagradzaniem uczniów za ich ciężką pracę'. Ale moment, czy wszystkie na pewno ciężko pracują?
Książkę dostanie moja sumienna córka i jej koleżanka, która nie uczy się zupełnie. To nie jest tak, że pracuje ciężko, ale ma trudności i jej nie wychodzi. Ona po prostu olewa szkołę, a nauczyciele stają na głowie, by zdała do kolejnej klasy. I to waszym zdaniem ma być fair?
Kasa wyrzucona w błoto
Jakby tego było mało, to jeszcze przecież trzeba jakąś książkę wybrać. Dla wszystkich to samo, by było sprawiedliwie. Tyle że nigdy nie będzie, bo nie ma opcji, by dla 23 dzieci wybrać publikację, która spodoba się każdemu i każdemu sprawi radość.
No a jak szkoła, to najlepiej, by była to lektura, słownik lub encyklopedia. Ręce opadają. Kasa wywalona w błoto, bo taka nagroda potem leży i się kurzy. Żadne wyróżnienie, taki prezent od niechcenia. Czego ma to nauczyć dzieci? Że ktoś je docenia? To jakbym od szefa co roku skarpetki dodawała. Może demonizując czerwone paski, tak naprawdę popadamy ze skrajności w skrajność?
Nagradzać warto
Choć uważam, że czerwony pasek to kpina, to jednak podoba mi się nagradzanie jedynie wybranych osób. Zamiast za oceny, to za zaangażowanie społeczne: działania na rzecz szkoły czy inne akcje.
Wyróżnienie przed szkołą i dyplom, by pokazać, że to fajne i warto. A nagroda? Może, ale tylko jakaś z sensem. Taka, która będzie sygnałem dla dzieci, że ktoś widzi ich zaangażowanie i naprawdę warto się starać.
Nie tak powinno być?".
Czytaj także: https://mamadu.pl/173753,edukatorka-nauczycieli-ma-wazny-apel-zrezygnujcie-z-nagrod-na-koniec-roku