Każdego dnia słyszę krzyk i płacz dzieci u sąsiadów. Czy przyzwalam na krzywdę?

Magdalena Woźniak
19 kwietnia 2023, 13:18 • 1 minuta czytania
Czuję bezsilność, kiedy innym dzieje się krzywda. Jednocześnie wiem, że życie bywa trudne i relacje międzyludzkie nie zawsze są proste. Uczę się nie oceniać i nie wydawać wyroków. Kim jestem, żeby narzucać innym, jak powinni żyć? W tej jednej kwestii miałam i mam jednak wciąż wątpliwości…
Czy prywatność jest ważniejsza od ochrony dzieci? Fot. Bartlomiej Magierowski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Niekończący się konflikt

Każdego dnia słyszałam ich krzyk. Dorosłych i dzieci, naprzemiennie. Nie taki z kategorii najgorszych, okrutnych, niepozostawiających wątpliwości, ale jednak krzyk. Czasami tak głośny i wyraźny, że dokładnie odróżniałam od siebie słowa.


Rodzice i babcia krzyczeli, że mają dość, że zachowanie (dziecka?) jest nie do zniesienia. Z reguły szło o rzeczy małe, o to, jak starszy chłopiec odezwał się do matki, zabrał zabawkę siostrze. Konflikty jednak eskalowały tak intensywnie, że w kilka minut "w płomieniach" stawał cały dom.

Czasem kłócili się rodzice, partnerzy, w klasycznej niestety narracji: "dlaczego ty znowu i ty zawsze…".

Dzieci płakały. Bardzo dużo.

Dwoje, dziewczynka i chłopiec. Czasami ich płacz odbijał się od ścian wcześnie rano, odnosiłam wrażenie, że otwierają oczy z jakimś żalem, który zamieniał się w kwilenie i przybierał na sile.

Po jednej z kłótni w środku dnia, podczas której słyszałam głównie kobiecy wybuch złości i skowyt dziecka, przeszło mi pierwszy raz przez myśl, że czas to skończyć. Dla dobra dzieci.

Nie pomyślałam o policji, wiecie, to normalna rodzina, po prostu z dużymi (i miałam nadzieję, że chwilowymi) problemami. Chciałam iść do nich i porozmawiać. Odwiodła mnie od tego pomysłu bliska mi osoba.

Zapytała, czy ja nigdy nie podnoszę głosu na dziecko, czy moja córka nigdy nie krzyczy, jak to dzieci mają w zwyczaju, i w końcu: jak ja bym się czuła, gdyby ktoś przyszedł do mnie z taką rozmową.

Prawdopodobnie jak najgorszy człowiek na świecie.

Gdzie leży granica?

Nie uciszyło to jednak moich myśli na temat granic prywatności we współczesnych społecznościach. Wciąż zadaję sobie pytanie, gdzie leży granica między ochroną dzieci w innych rodzinach a naruszaniem ich prawa do wolności wyrażania swoich emocji w czterech ścianach swoich domów?

Co musimy usłyszeć, by interweniować i jak wiele osób nie słyszało niczego, kiedy przez lata za ścianą działy się osobiste traumy?

Gdzie leży granica między narzucaniem się a troską o bezpieczeństwo innych?

Czytaj także: https://mamadu.pl/135497,mieszkanie-z-niepelnosprawnym-dzieckiem-sasiedzi-zglaszaja-halas