Do czego posuną się matki, by posłać chore dziecko do przedszkola? Zadziwiające sposoby

Dominika Bielas
29 marca 2023, 16:25 • 1 minuta czytania
Magda jest oburzona zachowaniem rodziców. Jej zdaniem bezczelnie oszukują na temat własnego zdrowia i kondycji własnych pociech. Jednak nie to, że mogą kogoś zarazić, jest najgorsze. W swoje kłamstwa wciągają niestety dzieci. Czyżby takie było współczesne rodzicielstwo?
Puszczanie chorego dziecka z premedytacją do szkoły i przedszkola stało się normą. fot. Zbyszek Kaczmarek/REPORTER/eastnews.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Bagatelizują choroby

"Myślałam, że pandemia czegoś nauczyła ludzi, ale chyba byłam w olbrzymim błędzie. Po długich miesiącach obostrzeń, maseczek, zasad i nakłaniania do odpowiedzialności społecznej, ludzie nadal mają innych w głębokim poważaniu. Szczególnie widać to w szkołach i przedszkolach. Rodzice wciąż katar, gorączkę, wymioty, a nawet ospę czy COVID-19 traktują jak przypadkowe kichnięcie.  Ostatnio córka wraca z przedszkola i opowiada niczym anegdotę, że rodzice kolegi mają COVID-19. Początkowo sobie pomyślałam, faktycznie teraz więcej zachowań, mogli całą rodziną złapać. Jednak kolejnego dnia dowiedziałam się, że chłopiec chodzi do przedszkola. Myślę sobie: no może zdrowy i dziadkowie się zajęli na czas choroby rodziców. Choć wzbudziło to mój niepokój, bo przecież 'mógł złapać' od rodziców. Na tyle temat nie dawał mi spokoju, że postanowiłam podpytać wychowawczynię, o co chodzi. 


Zero odpowiedzialności

Wychowawczyni tylko wzruszyła ramionami. 'No co mam pani powiedzieć, od trzech lat się z tym borykamy. Rodzice chorzy, a dziecko przychodzi do przedszkola. Teraz to już nawet nie dopytujemy, kto je przyprowadził. Choć mama i tata się wysilają, by nie wyszło na jaw, to jednak dzieci i tak zawsze zdradzają, że to właśnie ten chory rodzic rano był w przedszkolu. Choć opiekun to i tak pół biedy. Przychodzą i dzieci z pozytywnym testem (jak same twierdzą). Tyle że my jedyne, co możemy, to tylko prosić o rozwagę i zdrowy rozsądek. Bo ani w pandemii nic nie mogłyśmy z tym nic zrobić, ani teraz nie mamy na to wpływu'.

Wiecie, co załamałam się, bo do kompletu podawania syropku na gorączkę w samochodzie pod przedszkolem, udawania, że katar pojawił się w szatni, dochodzą coraz poważniejsze ściemy na temat zdrowia.

Już nawet nie chodzi o sam COVID-19, ospę, czy inną chorobę, ale o to usilne uczenie dzieci, by nie zdradzały rodzinnego sekretu, jakim jest choroba. 'Oj właśnie kaszlnęłaś', 'Nie mów w przedszkolu, że mama na koronowirusa', 'tata da teraz syropek i to będzie nasza tajemnica', 'zrobimy test, ale nie chwalimy się tym w przedszkolu'...

Ludzie! Czy choć raz zastanowiliście się, czego wy tak naprawdę uczycie własne dzieci??".

Rodzice kłamią bez oporów

To, o czym pisze nasza czytelniczka, jest mocno niepokojące i niestety wygląda na to, że bardzo prawdziwe, choć opiera się głównie na słowach "zbyt" prawdomównych dzieci. Niedawno w JAMA Network Open opublikowano wyniki ankiet, jakie przeprowadzono wśród amerykańskich rodziców.

Z udzielonych odpowiedzi wynika, że aż 24 proc. (63 z 263) respondentów nie powiedziało innym, że ich dziecko ma COVID-19. Co więcej,  21,1 proc. (67 z 218) rodziców pozwoliło swoim dzieciom na złamanie zasad kwarantanny lub izolacji. I zgadnij, jaki jest najczęściej podawany powód? "Wolność osobista".

Inna ankieta przeprowadzona przez naukowców wśród rodziców w sieci w 2021 roku wykazała, że 10,1 proc. (47 z 464) respondentów powiedziało innym, że ich dzieci zostały zaszczepione przeciwko COVID-19, podczas gdy ich dzieci tak naprawdę nie przyjęły szczepionki. Co ciekawe, kłamstwa na temat szczepień działały w obie strony. 12,2 proc. (23 ze 189) respondentów powiedziało innym, że ich dzieci nie zostały zaszczepione, podczas gdy faktycznie otrzymały szczepionkę COVID-19

Czy to oznacza, że presja społeczna jest tak olbrzymia, że przestajemy myśleć o społecznej odpowiedzialności i prawdomówności? A może chodzi tylko o wygodę i czubek własnego nosa? Bo przecież ten sposób działania dotyczy nie tylko koronawirusa.

Owszem, są choroby, którymi można zarazić się, zanim pojawią się objawy, jednak puszczanie chorego dziecka z premedytacją do szkoły i przedszkola, a do tego nakłanianie go do kłamania? Choć brzmi absurdalnie, jak się okazuje, stało się niestety dość powszechną praktyką.

Czytaj także: https://mamadu.pl/161407,rodzice-nie-chca-informowac-przedszkola-o-chorobie-dziecka-list